12 lat w kraju Jakutów/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wacław Sieroszewski
Tytuł 12 lat w kraju Jakutów
Wydawca Drukarnia Fr. Karpińskiego
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Fr. Karpińskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Wacław Sieroszewski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VII. Posiadłości i zaludnienie.

„Stada ptasie w krajach południowych zwołały wielką naradę. — „W naszej ojczyźnie — powiedziały — lato jest suche i gorące, woda wysycha, jaja gniją i umierają. Wybierzmy więc naczelnika i wyślemy go na północ, szukać ziem nowych!“... Naradziły się i wybrały orła białogłowa. — „Tyś latawiec, wypoczywający w miejscach suchych i bezwodnych, ty karmisz się ptastwem i czworonogami. Tyś najtęższy wzrostem i rozumem... Ty leć!!“ Pożegnał się białogłów z panią-żoną, z dziećmi i odleciał, rzucając na ziemię cień czarny...“ Gdy po powrocie białogłów okazuje się przebiegłym kłamcą i krętaczem, wtedy sejm ptasi wybiera na przewódcę orła królewskiego i pod jego wodzą odlatuje na nowe miejsca. Tak jedna z bajek jakuckich opisuje historyę wychodźtwa. Myślę, iż jest ona dość prawdziwą. Już z tego względu, że jakuci prowadzili ze sobą stada bydła, wnioskować można, że szli znacznymi oddziałami.
Bardzo być może, iż wędrówka ich trwała dość długo, że w miejscowościach dogodnych, jak stepy Wiercholeńskie, zatrzymywali się po kilka nawet kilkanaście lat i ztamtąd posyłali gońców na wywiady. Musieli się spieszyć tylko z przebyciem pasa górzystego, okalającego wpadlinę jakucką dla dwóch przyczyn: dla braku paszy i z obawy przed tunguzami. Bitne plemiona tych myśliwców północnych mężnie broniły swych łowieckich uroczysk przed wtargnięciem przybyszów.
Podania jakuckie pełne są wspomnień o krwawych starciach. Dużo miejscowości nosi nazwy „tunguzkich pobojowisk“ (tonqus ölörsiöbjüt). G Müller przytacza w końcu zeszłego wieku, że „tunguzi tym obcym gościom mocno się opierali, ale byli przez nich pobici i bój główny stoczyli u uroczyska gór Gęsich nad rzeczką Patomą, co na południu wpada do Leny. A i obecnie, gdy na polowaniach spotkają się, bywa między nimi wielkie wojowanie..“[1] Wprawdzie pasterze-jakuci starali się zająć przedewszystkiem niziny i łąki, niemające prawie wartości dla tunguzów — myśliwych i hodowców renów, lecz nie mało było rozmaitych powodów do zwad i swarów, na tle ogólnej do przybyszów niechęci.
Przedewszystkiem jątrzyły tunguzów systematyczne pożary leśne, za których pomocą jakuci starali się rozszerzyć swe pastwiska i ulepszyć ich gatunek, a które rozpędzały zwierza i niszczyły jagielowe mechowiska. Następnie polowania młodych wojowników jakuckich na terytoryach zajętych przez tunguzów, napaście na samotne rodziny, porywanie kobiet, rabunki, oszukaństwa pod pozorem handlu, dopełniały miary.
W sercach naiwnych górali zawsze zostawało przykre wrażenie po zetknięciu się z przybyszami. „O, znamy was jakutów, obsypujących ziemią swe domy...“ odpowiada z goryczą tunguz, w jednem z podań na przyjazne zapewnienia jakutów[2]. Zajadła walka trwała bez przerwy, aż do przybycia nowych zdobywców, kozaków. W rezultacie tunguzi musieli się cofnąć w góry niedostępne, a jakuci skupili się w większe gromady, w dorzeczach, na łąkach i nad jeziorami. Pierścień tunguzów, zamknięty wkoło, pilnie strzegł ich i nie pozwalał się im rozchodzić szeroko po kraju, pełnym bogatych pastwisk i ponętnych uroczysk. Tylko pojawienie się kozaków i wojny z nimi usunęły wreszcie przeszkodę i zniszczyły ogniwa krępującego ich łańcucha. Nowi zdobywcy umiejętnie korzystali z plemiennych zatargów, nienawiści i obowiązku krwawej zemsty rodowej, za dokonane przedtem morderstwa. Łącząc się naprzemian to z tunguzami, to z jakutami ujarzmili kozacy z łatwością oba narody, stokroć od nich liczniejsze i nieustępujące im bynajmniej w waleczności. Pamięć o tych stosunkach zachowała się dotychczas w podaniach. Przytaczam jedno z nich zapisane w Namskim ułusie. „Stało się, iż tunguzi wycięli 30 „nucza“[3]. A stało się to tak: „nucza“ dowiedzieli się, że kryją się w pewnem miejscu ludzie bogaci w futra i dobytek i urządzili na nich wyprawę. Przyszli w góry i widzą: na jednym szczycie czerni się, niby rój komarów — był to tłum tunguzów. Wystrzelili „nucza“ ale bez skutku, kule ich nie dosięgły tak daleko. Słyszą strzały tunguzi ale nie czują pocisków. Wtedy sami puścili chmurę strzał, a że strzelali z góry, więc zabili dwudziestu „nucza.“ Mieli „nucza“ naczelnika „bojuna“ co w żelaznej chodził koszuli i mieli kozaka wielkiej zręczności, zwanego „Prędki“ (Süruk). Tych dwóch tunguzi nie byli w stanie zabić. Kolce strzał gięły się o kolczugę „bojuna“, a kozak zręcznie chował się za swego pana. Reszta zginęła. Rzekł wtedy kozak do swego naczelnika: „Panie, uciekajmy! Zabili wszystkich zabiją i nas. Wystrzelamy wkrótce ostatnie naboje i zostaniemy bezbronni!“ „Czyż mogę złamać przysięgę?“ — odpowiedział naczelnik. Ma mój Pan nie jednego mnie sługę. Zostaną się po naszej śmierci ludzie, co o nas pamiętać będą. „Prędki“ uciekł, a „bojuna“ po długim oporze zabili tunguzi, zarzuciwszy nań z góry arkany (momoki). Kozak wrócił do swoich i opowiedział co się stało. W tym czasie, w innem miejscu, zdarzyło się, że jakut bogaty wydał córkę za mąż za tunguza. Gdy dziewczynę odwieźli młodemu, urządzili tunguzi, jak zwykle, ucztę, zabawę, igrzyska. Próbując się, pokłócili się. Jakucki szermierz (chosun) zabił tunguzkiego „chosuna“. Zabił i uciekł. Właśnie w domu rozbierał się i ogrzewał przy ogniu, gdy wszedł posłany za nim w pogoń tunguz z nagim w ręku oszczepem. Skierował nań ostrze i chciał pchnąć. „Nagi jestem — powiedział jakut, — czyż nie wstyd ci (arach[4]) zabijać mię rozebranego?.. Czyż ty, niby mój mały palec, chcesz zabijać śpiących?. Pozwól mi ubrać się, zrównać z tobą!.“ Tunguz inaczej go zrozumiał, wyskoczył na zewnątrz i sam zaczął zrzucać odzienie. Jakut z oszczepem pospieszył za nim i czekał. Zwarli się. Długo nic sobie zrobić nie mogli, wreszcie jakut uderzył tunguza w ramię i odciął mu rękę. „Dosyć! — rzekł tunguz — nie zabijaj mnie!“ Jakut zaprzestał walki. „Towarzyszu (atas) — spytał tunguz — jak myślisz: czy daleko z podobną raną może ujść człowiek? Nie mam ochoty umierać w obcej ziemi“. „Z taką raną najlepszy człowiek może ujść 30 kioś (300 wiorst), pośledni — 20 kioś (200 w.) a najgorszy — 10 kioś (100 w.)!“ odpowiedział jakut. „Zuch, widzę, jesteś! — pochwalił go tunguz i odszedł. Zrobił 30 kioś i skonał. Zląkł się jakut, zwołał krewniaków i mówi: „Zabiłem dwóch najlepszych tunguzkich szermierzy! Radźcie co robić! Czy nie lepiej uprzedzić ich i napaść pierwej!“ Jakuci uradzili żeby nie zwlekać, zwołali swoich i ruszyli na tunguzów. Ale gdy przyszli na miejsce nie bili się z nimi, tylka pogodzili, pobratali i wrócili do siebie. Gdy wracali z podarunkami, weseli i zadowoleniu, spotkali oddział „nucza“, prowadzonych przez „Prędkiego“ z odsieczą „bojunowi“. Z początku chcieli rzucić się na cudzoziemców i wyciąć ich, lecz ci dużo im dali rzeczy rozmaitych: tytoniu, herbaty, paciorków i namówili, by razem z nimi powtórnie napadli na tunguzów, wymordowali i złupili ich. Jakuci zgodzili się. Powiadomili „nuczów“ gdzie chowają się, gdzie koczują tunguzi, jak się do nich dostać, kogo się bać, czego unikać. W obozowisku tunguzkiem nie zastali mężczyzn, wojowników i młodzieży, gdyż wszyscy udali się na polowanie; w namiotach były tylko kobiety, dzieci i starcy. Pomordowawszy wielu, odeszli ze zdobyczą. W odwrocie w wąwozach (bom) w miejscach ciasnych, budowali domy obronne, dokąd chronili się na noc. Tunguzi gdy zastali po powrocie zrabowane namioty, dzieci i żony porznięte, rzucili się w pogoń. Spostrzegli ich zdala „nucze“, z wysokich strażnic strzelili z góry i zabili wielu... Tunguzi nic zrobić im nie mogli swymi łukami. Pokonano ich“ (Nam. uł., 1862 r.).
Jakuci wysoko cenią waleczność i bojowe zdolności tunguzów. „Myśmy zwyciężali ich tylko rozumem, wybiegiem... budowaliśmy domy z otworami i przez nie gubiliśmy ich z łuków“ — opowiadali mi w Kołymsku.
— „Zręczny jak tunguz!“ mówi przysłowie jakuckie. „Tunguz nawet, we śnie czuje skierowane na siebie żelazo i w porę umie uskoczyć“ (Kołym. uł., 1882). „Tunguz umie strzelać leżąc, stojąc, skacząc, w biegu, konno, na łyżach i zawsze celnie trafia. On bez wypoczynku pędem wejdzie na wysoką górę, może nie jeść i nie pić dni kilka. On bitny, zdolny do boju...“ (Kołym. uł., 1883 r.). Tunguzi najdłużej opierali się kozakom. Jeszcze w połowie zeszłego stulecia mały ich oddział z naciągniętymi łukami spotkał nad Leną podróżnika Gmelina[5].
Waleczność tunguzów długo trzymała jakutów w skupieniu na Amgińsko-Leńskiej płaskowyżynie i w przyległych częściach doliny Leny. Ani nad Wilujem, ani nad Olokmą, ani na północnych płaskowyżach nie było ich przed przyjściem kozaków, lub było ich tam tak mało, że ginęli w tłumie tunguzów.
Kozacy Mangeziejscy, którzy w roku 1630 na łodziach, przeciągniętych z Dolnej Tunguzki, dostali się po rzece Czonie nad Wiluj, nie znaleźli w dorzeczu jego jakutów[6]. Piotr Beketów, który w roku 1635 budował Olokmiński ostrożek i posłał do Moskwy obszerne o tem sprawozdanie, nic również o jakutach nie wspomina[7]. W 1671 Szachów Woin w liczbie 7 amanatów (zakładników) tunguzkich, przyprowadzonych z Wiluja, wymienia jednego tylko jakuta[8]. Do Wierchojańska i Kołymska dostali się jakuci już w epoce zawojowania, uciekając przed kozakami. Na mapie Remezowa, z roku 1701, niema jakutów ani nad Wilujem ani nad Witymem i Olekmą. Nad Janą, Indigirką, Kołymą oznaczeni są „liczni jukagirzy“. Ale na obu brzegach Leny, na południe od ujść Wiluja i Ałdanu, nad Amgą i Tattą gęsto stoją znaki ułusów jakuckich i napisy „jakuci“[9]. To zajęte przez nich terytoryum obfitowało zawsze w łąki i pastwiska. Wprawdzie większą jego część i po dziś dzień porastają lasy, ale wśród nich jest dużo rozsianych jezior „z obsychającymi brzegami“, przecina ich dużo rzeczek „z trawiastemi dolinami“. Wszystkie one płyną z południa na północ i wpadają do Ałdanu. Największa z nich, Amga, jest w łąki najbogatszą. Wzdłuż niej rozsiadł się najpotężniejszy z Ułusów jakuckich, choć według podań nie najstarszy, ułus Baturuski (29,690 płci obojga).
Uważne zbadanie rozmieszczenia ułusów jakuckich przyprowadza do wniosku, że rodówe zawiązki ułusów musiały jednocześnie lub bardzo prędko jeden po drugim przyjść do kotliny Jakuckiej. Wszystkie one przylegają jedną stroną do Leny i ciągną się długimi pasami w głąb lądu tak, że każdy z nich ma ziemie nadrzeczne (kytył) i śród-leśne (ałas). Ponieważ łąki nadrzeczne są uważane za lepsze, przypuszczać trzeba iż koloniści zajęli je przedewszystkiem i w pewnym porządku. Na płaskowyżyny weszli pasterze już później, pchani potrzebą przestrzeni i wypierani przez sąsiadów. Tylko jeden ułus Baturuski, choć zachodnim swym końcem blisko do Leny podchodzi, nie ma w jej dolinie ani łąk, ani pastwisk. Najbardziej południowe i według podań najstarsze są dwa ułusy Kangałach Zachodni (20,896 d. p. ob.) i Wschodni (15,533), nazwane stosownie do zajętych przez się brzegów Leny; dalej idzie ułus Menge (18,419 pł. ob.) następnie ułus Borogon (8,686 p. ob.), Diupsiun (7,930 p. ob.) i Nam (17,066 p. ob.). Ostatni zajmuje małą tylko cząstkę zachodniego porzecza Leny, większa jego część rozciąga się na wschodnim. Ułus Bajangataj (9,014 d. p. ob.) najmłodszy podobno z ułusów, nie ma wcale pastwisk nad Leną, mieści się on przeważnie nad Ałdanem i na przyległych tej rzece z południa płaskowyżynach. Otaczają go z zachodu ziemie Borogon, a ze wschodu potężny Baturus. Nad Olokmą jest jeden ułus (9,559 płci ob.), nad Wilujem cztery (63,818 pł. ob.).
W dorzeczach Kołymy i Ałazeja istnieje jeden ułus (2,879 pł. ob.), a w dorzeczu Jany jest ich dwa. Do ostatniej Jańskiej grupy administracya dolicza ułus Ölgöt z nad Indigirki i ułus Edżigan z dolnej Leny, co razem z poprzednimi wyniesie 9,812 płci obojga[10].
Już w 100 lat po zawojowaniu jakuci zajęli wszystkie miejscowości gdzie mieszkają obecnie. Rozsiani są na olbrzymiej przestrzeni 71,671 mil kwadratowych, a ogólna ich liczba nie przenosi 214,000 (107,531 męż. i 105,725 kob.)[11]. Z tej liczby więcej niż połowa, gdyż 127,000 zamieszkuje płaskowyżynę, pośrodku której leży miasto Jakuck. Najgęściej zaludniona jest dolina samej Leny i Aragińsko-Leńska (wschodnia) płaskowyżyna. Reszta tworzy nieduże gniazda ludności, oddzielone od macierzy swej szerokimi pasami pustyń, błot, gór i lasów. Największą, najbogatszą i najstarszą z kolonii jest Wilujska. Najmniejszą i najdalszą — mała garstka Turuchańskich jakutów nad Jenisiejem. Zostało ich obecnie zaledwie kilkadziesiąt rodzin. Zupełnie odcięci od współplemieńców nie zatracili jednak języka i prastarych przyzwyczajeń pasterskich, są jedynymi hodowcami bydła w tych miejscowościach i wymownym dowodem wielkiej oporności narodowej jakutów.
Jest rzeczą godną uwagi, że w spisie ludności z roku 1750, który przytacza J. Georgi, z 33,979 jakutów — 22,403 zamieszkiwało Amgińsko-Leńską płaskowyżynę i przyległą jej płaskowyżynę zachodnią; stosunek więc w rozkładzie ludności był prawie ten sam co teraz[12]. Największy rozwój wychodźtwa miał miejsce wkrótce po zawojowaniu kraju, w połowie XVII stulecia. W spisach podatkowych z owego czasu co krok spotkać można uwagi: „uciekł do Żyganów“ (Edżigan), „uciekł nad Janę“ — „osiedlił się nad Indigirką... nad Kołymą“... „udał się nad Wiluj“... Uciekali jakuci przed poborami i krzywdami owych posępnych czasów, pojedyńczo i całemi rodzinami i osiadali w miejscach przedtem niedostępnych, korzystając z osłabienia wojujących z kozakami tunguzów[13].

Rys. 21. Miecz bronzowy, znaleziony na dnie wyschłego jeziora w 21 milach od m. Wilujska. (Własność Irkuckiego Muzeum Tow. Geograficznego (1/6 natural. wielkości; waga 21/3 funta).







  1. G. Müller „Opis Cesarstwa Syberyjskiego“, str. 23.
  2. I. Chudjakow „Zbiór Wierchojańskich bajek...“ str. 68.
  3. „Nucza“ — wogóle biały, błękitno-oki przychodzień z południa. Często krajowcy dodają „mus charak“ — lodowate oczy. Pochodzi wyraz „nucza“ od „łucza“, co znaczy po tunguzku — straszydło.
  4. Stary wyraz jakucki, obecnie używany tylko w podaniach i bajkach, znaczy: grzech, występek, srom.
  5. S. Gmelin: „Reise in Rusland“. B. II, str. 299.
  6. Dodatek do aktów historycznych. T. II, str. 229 i 254.
  7. J. Fiszer „Historja Syberyi“ str. 369.
  8. J. Fiszer „Historja Syberyi“ str. 369.
  9. S. Remozow „Atlas Syberyi“ arkusz 17 i rok 1701.
  10. „Pamiętnik Jakuckiej obłasti“, 1896 r.
  11. mężczyzn kobiet
    W okręgu Jakuckim 64,818 66,270
    Olokmińskim 5,090 4,572
    Wilujskim 33,973 32,502
    Wierchojańskim 5,385 5,300
    Kołymskim 1,716 1,577
    Turuchańskim 303 270
  12. Joh. Gotti. Georgi „Description de toutes les nations de l’empir de Russie“ 1774 á. str. 180.
  13. Zwoje rękopisów oryginalnych XVII stulecia, z Archiwu Województwa Jakuckiego. Własność Biblioteki Irkuck. Wschod. Wydziału Sybir. Towarz. Geograficznego.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wacław Sieroszewski.