„Ukraiński“ Ruch Kobiecy/Refleksje

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Cezaryna Mikułowska
Tytuł „Ukraiński“ Ruch Kobiecy
Rozdział Refleksje
Wydawca Skupienie Lwowskie „Zarzewie“
Data wyd. 1937
Druk Zakł. Graficzne S. A. Książnica-Atlas we Lwowie
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
VI. Refleksje.

Zapewne, zważyć też trzeba, że jednako silnym echem nie odzywają się w całej masie kobiet ruskich hasła ich przewodniczek. Fakt jednak z jaką zapalczywością, z jakim uporem i wysiłkiem się je propaguje i że ta propaganda coraz szersze zatacza kręgi, dojść winien wreszcie do wiadomości polskiego ogółu. Dotąd trwająca obojętność dla tej ruchliwości świadczy ujemnie o czujności narodowej polskiego społeczeństwa na Ziemi Czerwieńskiej.
W polskich stowarzyszeniach kobiecych w przeciwieństwie do ruskich propaguje się jak najdalej idącą ugodowość, dążność do zacierania różnic i uraz i jak najdalej posunięty liberalizm poczynań w stosunku do „mniejszości“ z wybitnym podkreśleniem tendencyj porozumiewawczych w stosunku do „sióstr“ ruskich, czy też jak one chcąc, ukraińskich. One tymczasem ani jednym gestem nie zaznaczyły dotąd chęci jakiegokolwiek zbliżenia, definiują najwyraźniej swój antypolski program, nie tają się z obowiązującą je dyrektywą: „całą pracę prowadzić z punktu widzenia wierności dla daty Wielkiego Dnia 1 listopada 1918 r.“.
My Polki monopol narodowej nienawiści im zostawiamy i z takim hasłem nie zamyślamy iść w polskie masy kobiece na Ziemi Czerwieńskiej. W naszych tylko kobietach musimy jednak obudzić czujność narodową, ożywić wrażliwość na zagadnienia ogólne, aby je równie żywo interesowały sprawy dobra ogółu polskiego dotyczące, jak interesuje kobiety ruskie wszystko to, co ich naród dziś boli lub cieszy.
Dla rozbudzenia ambicji współzawodnictwa kulturalnego i gospodarczego koniecznym jest podawanie do wiadomości polskiej rezultatów ruskiej prężności gospodarczej i kulturalnej ekspanzji. Zdawanie sobie sprawy z nastrojów nurtujących tę społeczność, uświadomienie sobie należyte stosunków panujących wśród narodowości, odcinającej się od nas tendencyjnie, a sąsiadującej z nami po wsiach o miedzę, o płoty, a w miastach ścianami lub gankami tylko od nas oddzielonej, jest rzeczą niesłychanie ważną, jest obowiązkiem narodowym. Nie dla wytwarzania niechęci wzajemnej lub obopólnych zadrażnień, lecz dla właściwej oceny, dokonujących się zmian i wytwarzającego się stanu rzeczy, każdy Polak i Polka na tej ziemi, do której mamy niezaprzeczalne historyczne prawa, gdzie tkwi nasz sześćsetletni kapitał pracy, zdawać sobie powinien sprawę z działań ruskich. Rusini sami nam nic o sobie nie mówią, ich zaś prasa jest różnicą alfabetu, jakby murem od nas odcięta. Wydawany w Warszawie „Biuletyn polsko-ukraiński“ wprawdzie od lat paru usiłuje spełniać funkcje informowania po polsku o sprawach ruskich, ale jego pogląd na te sprawy obcy jest przeważnie ludności zamieszkałej na terenie narodowości mieszanych, tezy tam publikowane są prawie zawsze dyskusyjne, a dla psychiki czerwonoruskiej wprost nie do przyjęcia.
Specjalnie bowiem trudno jest ustosunkować się do kwestii ruskiej miastu Lwów, obszarowi i społeczeństwu, które zaznało panowania władz Ukraińskiej Zachodniej Republiki w latach 1918/19. Bolesne wspomnienia tych lat są zbyt świeże, a Cmentarz Orląt i Mauzoleum Męczenników Złoczowa zbyt bliskie! Jak jednak walki listopadowe nie były ze strony polskiej wynikiem nienawiści, lecz wywołaną atakiem samoobroną, tak też obecnie pod wpływem ruskiego naporu gospodarczo-kulturalnego Lwów nie żąda represji, chce tylko wzmocnić swą odporność, woła o polski aktywizm na czerwonoruskiej ziemi, chce polskiego ożywienia, polskiej twórczości i zdecydowanej myśli politycznej.
Rusinki nie chcą żadnego do kobiet polskich zbliżenia. Mają w swym działaniu zasadnicze hasło pomocnicze, magiczne w swej sile, hasło walki niepodległościowej: „borotba za wolu-dolu!“. Ono je do lotu zrywa, wytrąca ze stanu bierności. My zaś zanadto upajamy się swą państwowością, zanadto drzemać dajemy instynktowi samoobrony narodowej.
Z szacunkiem odnosząc się do organizacyjnych sukcesów Rusinek nie możemy zapoznawać ich antypolskiego ostrza. Owszem musimy w świadomości polskiego ogółu budzić świadomość, iż ten żywiołowy z ich strony pęd ku konsolidacji, gospodarczemu usamodzielnieniu i kulturze, skierowany jest głównie przeciw nam.
Dzisiejszy światopogląd kierownictwa kobiet ruskich wyklucza bezapelacyjnie wszelkie możliwości zbliżenia i porozumienia się wzajemnego Polek i Rusinek nawet na szlakach najdostojniej pojętego humanitaryzmu, nawet w akcji niesienia ulgi nędzy i cierpieniu.
Pozostaje więc nam Polkom jako obowiązek równie zacięte warowanie przy naszych kulturalnych i narodowych zdobyczach. Z książką polską, z pieśnią polską docierajmy równie daleko w głąb naszych warstw ludowych, budźmy ich energię do współzawodnictwa kulturalnego i gospodarczego. Zaniechajmy słów, a na szalę narodową rzućmy ważkie czyny. Teraz chodzi tylko jeszcze o równowagę, baczmy, abyśmy nie dopuścili do przewagi, bo wówczas biada nam! Zacięży na nas przekleństwo pokoleń!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Łucja Charewiczowa.