Życie Buddy/Część trzecia/XVI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor André-Ferdinand Hérold
Tytuł Życie Buddy
Podtytuł według starych źródeł hinduskich
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Concordia Sp. akc.
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Franciszek Mirandola
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



*   XVI.   *

Mistrz przybył nad Ganges, w miejsce, gdzie budowano właśnie miasto Pataliputrę. Pozdrowił mury, wychodzące dopiero z ziemi, i zawołał:
— Miasto to będzie wielkie kiedyś i słynne, zrodzą się w niem liczni bohaterowie, a król nad wszystkich królów potężny panował tu będzie. O Pataliputro, szczęsny będzie twój los, a imię twe rozsławione zostanie na wieki!
Przeprawił się przez rzekę i ruszył ku Vaisali, ale w wiosce Bailva zaniemógł ciężko. Cierpiał strasznie, a Ananda płakał, sądząc, że umiera. Wspomniał atoli Mistrz, że ma jeszcze odwiedzić wielu uczniów i że nie przystoi mu wchodzić do nirwany przed udzieleniem im ostatnich rad i nauk. Siłą woli opanował tedy chorobę, powstrzymał życie i odzyskał zdrowie.
Przyszedłszy do siebie, usiadł w krześle przed domem, gdzie się schronił, a Ananda przy nim i powiedział:
— Widzę, o panie, że odzyskałeś siły. Widząc cię chorym, straciłem całą otuchę, nie mogąc się z tem pogodzić, chociaż pocieszało mnie, że nie wnijdziesz do nirwany, nie — dawszy poprzód rozkazów, dotyczących całej gminy wiernych.
Odrzekł mu Błogosławiony:
— Czegóż chce jeszcze ode mnie gmina, Anando? Nauczyłem wszakże prawa i wyjaśniłem najdokładniej każdy szczegół! Ten, który chce panować nad gminą, niech się troszczy jej przyszłoscią, ja atoli nigdy panować nad gminą nie chciałem. Pocóżbym tedy miał wydawać rozkazy? Jestem stary, Anando, jestem siwy, słaby, mam lat ośmdziesiąt i docieram do kresu drogi. Bądźcież sobie sami pochodnią światłości. Ten, kto po śmierci mojej będzie sam sobie pochodnią, dowiedzie, że wniknął dokładnie w słowa moje i ten dowiedzie, że jest prawdziwym uczniem moim. Ten tylko, o Anando, będzie znał istotny sposób życia.
Ruszyli dalej i stanęli w Vaisali. Tam chodził Mistrz ulicami, żebrząc jadła, aż nagle stanął przed nim Mara.
— Nadeszła, Mistrzu, godzina wnijścia do nirwany! — powiedział mu.
— O nie! — odrzekł Budda. — Znam lepiej, niż ty godzinę moją. Nadejdzie ona dopiero za kilka miesięcy. Po trzech miesiącach, szatanie, wnijdzie Błogosławiony do nirwany.
Na te słowa zadrżała ziemia i grzmot zahuczał, albowiem Błogosławiony, oznaczając chwilę wnijścia do nirwany, zniweczył nią wolę, która go trzymała przy życiu.
Wieczorem zgromadził tutejszych uczniów swoich i rzekł im:
— Strzeżcież pilnie, o mnisi, prawa, jakie wam dałem, pamiętajcie nauki i kroczcie prawą drogą dla zbawienia i radości świata, Logów i ludzi. Za kilka miesięcy porzucę ten świat, gdy upłyną trzy miesiące, wnijdę do nirwany. Ja odchodzę, wy zostajecie, nie zaniechajcież walki, ni na chwilę. Ten tylko, kto nie chwieje się na drodze prawdy, uniknie narodzin, śmierci i cierpienia na zawsze. Na drugi dzień obszedł jeszcze miasto, żebrząc jadła, potem zaś wyruszył z kilku uczniami do Kusinagary, gdzie postanowił wnijść do nirwany.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: André-Ferdinand Hérold i tłumacza: Franciszek Mirandola.