Przejdź do zawartości

Żal przeszłości

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Żal przeszłości
Podtytuł Do J. K.
Pochodzenie Poezye J. I. Kraszewskiego
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1843
Druk M. Chmielewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.
ŻAL PRZESZŁOŚCI
Do J. K.



I.

Smiéj się panie Józefie, dzisiaj u mnie święto,
Jakiegoś jeszcze w życiu nie obchodził swojém,
Po raz pierwszy siać zaczęto,
Na polu, pierwszy raz mojém.
A ja w obliczu ludzi i w obliczu nieba,
Rzucając pierwszą ziarna garść na rolę,
Westchnąłem, pomyślałem — odtąd, odtąd trzeba
W pocie czoła jak Kain, obrabiać to pole,
I wygnanemu z Raju młodości i marzeń,
Strąconemu bez skrzydeł zapału poëcie,
Wieść życie uplecione z drobnych losu zdarzeń
Życie mierzwy i znoju na przenudnym świecie.

O! uczuć co się wówczas w sercu mojém działo,
Gdym rozbrat biorąc z przeszłością nadziemną,
Rzekł w sercu — stało się — stało!
Inny teraz świat przedemną.
Uczuć tego niemożesz, co się ze mną działo,
Boś nigdy swéj przeszłości nie żegnał ze łzami,
Bo ci serce nie pękało,
Za poëty marzeniami.
Za słodkiém życiem sennego dumania,
Jak mnie dziś — kiedy gwałtem porwany z téj drogi,
Wchodzę w świat, co mi przeszłość na wieki zasłania
W obce, zdeptane i skalane progi,
Stoję, patrzę i płaczę, jak to biedne dziecię,
Co swe zabawki przez dumę pokruszy,
Które na tę ofiarę znalazło moc duszy,
Lecz żalu niestłumi przecie.
Mój Boże! wszystko teraz człek za sobą rzuci —
Część swojéj duszy, część samego siebie —
Wszystko na progu u tych wrót pogrzebie —
I nic nie wróci! ach, nic już nie wróci.
O! biada ludziom, co z skrwawioną duszą,
Kiedykolwiek z kimkolwiek pożegnać się muszą,
Lecz ludzi człek pożegna i znowu powita —
Lecz miejsca lube sercu nie na zawsze rzuci —
A przeszłość nigdy nie wróci —
Druga młodość nie zaświta! —



II.

I ja byłem w Arkadyi i mnie w życia wrotach,
Zabłysły niebios siedmiobarwne tęcze,
I mnie złudzenia, jak sieci pajęcze,
Objęły, kołysały, w zdradliwych uplotach.
I ja marzyłem sławę, wieńce i oklaski,
I ja leciałem za próżném widziadłem; —
Lecz smutna ciemność pochłonęła blaski —
I ja — na ziemię upadłem.
A! oddajcie mi moje ułudzenie stare:
Miłość, nadzieję i wiarę.
Wiarę w ludzi i w siebie — nadzieję przyszłości —
I drogą i najdroższą — tę iskrę miłości,
Która ledwie w sercu tleje!
Ach! oddajcie mi miłość, wiarę i nadzieję!



III.

O! życie moje, jakżeś ty utkane,
Co w tobie dziwów, co cudów jest w tobie —-
Wszystko leci, przemija i pędzi zziajane —
Przedemną czekać, w mym grobie.
Na dnie jego ileż to pamiątek się zwali,
Ile drugie te piersi przysypie, przykryje —

Ile trzecie, porwane w wielkiéj czasu fali,
Niczyja, swoja nawet łza już nie obmyje.
O życie moje, życie, jak dziwne twe sploty,
W nich i kwiaty wesela i ciernie boleści.
I długie, długie chwasty nudy i tęsknoty
Ręka losu zmięszała, uplata i mieści.
I w nich jak w Kleopatry koszu się ukrywa,
Ten wąż co kiedyś do piersi poskoczy,
I nim go ręka odepchnie życzliwa,
Jad w krwi ostatki wytoczy.



IV.

Śmiéj się z marzeń Józefie — na rolę niewdzięczną,
Sypiąc ziarno, które mnie przywiąże do ziemi;
Czułem jakbym obrączkę dawał jéj zaręczną
Jakbym brał ślub i z życiem i z troski nowemi,
I byłem — śmiéj się jeszcze — jak wenecki doża
Co pierścieniem ślubuje adryatyku morza.
A wracajm myślałem — Żegnajcie mi nieba,
Poco marzenia, księgi i nadzieje!
Ucięto Skrzydła, pracować potrzeba
I bogdajby mi lepiéj zeszło co zasieję,
Nad przeszłe moje, jakie miałem ziarno,
Które wiatr poroznosił i zginęło marno.

Nad przeszły zasiew, z którego schodziły,
Niepokój, troski — za prace i znoje; —
O bogdaj na téj ziemi nie rodziły,
Chwasty, które zatruły przeszłe życie moje!
Zatruły?? prawda — Iednak, żal przeszłości,
Wytłumacz proszę — Skarżę się i płaczę,
A serce dawnych cierpieli swych zazdrości,
Czemu? bo ich już więcéj nie zobaczę —
Tak nieraz nawet twarz dawnego wroga,
Straszna nam gdy ją widzim, gdy nie widzim droga.


Omelno, Września 1837 r.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.