Niech smutne z gajów westchnienie Szerzy się w pola i błonie
I wy z tęsknoty, strumienie, Płaczcie po lubym Bijonie;
Drzewa, rośliny i kwiaty Zwiesiwszy na dół korony
I wy żałujcie tej straty O, róże i anemony!
Hijacyncie, niech twój listek Powtarza tęsknoty zgłoski[1],
Niech twój kwiatek więdnie wszystek, Bo zgasnął już śpiewak boski.
O, Muzy sykulskiej obrony!
Narzekalne wznoście tony! ............
Słowiki, co jego śpiewów
Uczyły się w gęstwie krzewów
Wesołego tracą ducha
I gołąbek smutniej grucha.
I któż będzie tak zuchwały O, Bijonie upragniony! Z fletu twego ciągnąć tony
Gdy twe śpiewki nie przebrzmiały, Gdy w swych skałach jeszcze echo Przechowuje je z pociechą?
Pan chyba flet swój dostanie, Lecz się i Pan może zlęknie: Czy potrafi równie pięknie
Oddać twe lube śpiewanie
O, Muzy sykulskiej strony,
Narzekalne wznoście tony ............
Tyś mię uczył, tyś mi chlubę Pozostawił z swych pamiątek Krewnym dałeś swój majątek,
Mnie piosenki twoje lube.
Biada ludziom! Kwiaty więdną, Ale kwiaty z nową wiosną Rozwiną się i podrosną,
Lecz my koleją niezbędną Ludzie możni, mądrzy, śmieli,
Gdy nas zgon zadławi niemy, Nie będziem już wiosny mieli,
Niezbudzonym snem zaśniemy. Ty nawet będziesz w drzew cieniu Spoczywał w wiecznem milczeniu;
Tymczasem z wiosną coroczną
Żaby z kwakaniem nie spoczną; A jakież może powaby Mieć jednostajny głos żaby?
O, Muzy sykulskiej strony
Narzekalne wznoście tony!
Stań przed Persefony tronem
Nuć sykulski śpiew szlachetny. Wszak niegdyś bogini miła Igrając w dolinach Etny Doryckie piosnki lubiła,
Śpiew twój uczci. I Orfeja
Niepłonna wiodła nadzieja, I na jego dźwięk bogini Zadość jego prośbom czyni
I powrót dozwala żonie.
O, gdyby, drogi Bijonie —
Bogini raczyła przecie
Naszym górom cię powrócić!...