Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtedy znowu się staniesz najpiękniejszą, najlepszą, najukochańszą! Gdybyś się zaś przyznała do winy, lub zgoła chciała się zemścić za doznane razy, które przychodzą i odchodzą, to mogłabyś go utracić zupełnie. Sztuka polega nie na tem, żeby zyskiwać kochanków, ale na tem, żeby ich przy sobie zatrzymywać.
PIPPA: Nie wątpię w to!
NANNA: A teraz inny obrazek. Znajdzie się i taki, który kochać cię będzie bez zazdrości, wbrew przekonaniu tych, którzy mówią, że niemasz miłości bez zazdrości. Dla tych panów są środki podniecające i dwa łyki tych leków wystarczą.
PIPPA: Jakież to lekarstwa?
NANNA: Komuś zaufanemu każ napisać liścik; naprzykład taki, jak ten oto, którego ongiś nauczyłam się na pamięć: „Signora, pomyślności na początku tego listu życzyć wam nie mogę, bowiem nie masz dla mnie pomyślności. Jeśli litość wasza zechce mi naznaczyć godzinę i miejsce spotkania, to opowiem wam coś, czego nie powierzyłbym żadnemu listowi i żadnemu posłańcowi. Dlatego zaklinam was, na wasze boskie piękności, które natura od aniołów zopażyczyła, zezwólcie, abym mógł opowiedzieć wam to, co mam do powiedzenia. Słowa moje uczynią was szczęśliwą, tem szczęśliwszą, im prędzej uzyskam posłuchanie, o które błagam was na kolanach. Żebrzę was o odpowiedź, pełną wdzięku, promieniejącego z waszej postaci. Jeśli zaś moją prośbę odrzucicie, tak, jak odrzuciliście perły,