Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie biednego banitę. Skoro tylko zazdrośnik odejdzie, wpuść go do domu pod pozorem, że odnosi chleby do piekarza. W nocy ukryj go w alkierzu służebnej i nie zapomnij postawić tam swego nocnika. Wieczorem jedz potrawy, które działają na rozwolnienie, albo udawaj tylko, że masz ból brzucha. Opuść, stękając i jęcząc, miejsce u boku gacha i idź do owego drugiego, który już czekać będzie na ciebie, a mając róg na pogotowiu, zabodzie cię, gdzie nie szkodzi zdrowiu! Pełna uciechy, rycz wówczas, jakbyś rodziła...: „Ach, ach, umieram!!“ Gdy interes skończycie, powróć do swego zazdrośnika, oswobodzona od wszystkich boleści. W tedy będzie i wilk syty i owca cała, jak to zwykł mówić rozrzutnik, Armellino. A teraz przypuśćmy, że ów zazdrośnik zwęszył coś nie coś. Podnieś rękę do przysięgi i z pewną miną zaprzeczaj wszystkiemu, mówiąc: „dyrdymałki to jeno, psiego g..... nie warte!“ Jeśli go wściekłość opanuje, uderz w strunę pokory: „Tak, to tak, za niewierną mnie macie? Cóż, czy mogę powstrzymać złośliwe języki, które mnie oczerniają przed wami? Mogłam mieć wielu innych miłośników, a jednak was wybrałam! Z czego to, jak nie z miłości ku wam, żyję niby mniszka?“ I tak gdakając, ocieraj się o niego przymilnie, niby kotka! A jeśli pięści w ruch puści, znieś to cierpliwie, bowiem niedługo zapłaci i za drjakwie i za medyków. A wszystkie pieszczotki, któremiś go obdarzyła, odda ci z powrotem, mówiąc: „Ach, przebacz, o jakże przewiniłem, żem w to uwierzył“