Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rządnic odemnie! Jeślibym zechciała rozgłosić przygody kogoś — no! — wiem już o kim mówię — słońce by zbladło na niebie! A co za krzyki powstały z racji tej książczyny![1] Jeden gani to, co tam stoi o mniszkach i powiada, że zełgałam okrutnie. I nikt nie domyśla się, że opowiadałam tę historję Antonji, chcąc ją rozśmieszyć, a nie po to, aby mniszki oczernić, jakbym to snadnie uczynić mogła! Ale świat już nie ten, co drzewiej, nie masz na nim miejsca dla doświadczonej kobiety!
PIPPA: Nie wpadajcie w taki gniew!

NANNA: Słuchaj Pippo, byłam mniszką i porzuciłam klasztor, bo go porzuciłam. A gdybym chciała wtajemniczyć Antonję, „jak to „mniszki za

  1. Aluzja do pierwszego dnia „Rozmów“, djalogu o życiu mniszek. Djalog ten maluje zepsucie, panujące w klasztorach i pod względem wyuzdania przewyższa wszystkie inne. Aretino obawiając się skandalu we wstępie do tego utworu dość gęsto się tłumaczy: „Płomienie mego ognistego pióra wypalić muszą one haniebne znamiona, któremi chuć niesforna życie tych mniszek splamiła. Cały świat zapchały już bękartami, a smród ich zepsucia czystym pączkom dziewictwa odebrał wszelką radość życia. Nie mówię tu o oblubienicach niebieskich, o służebnicach Pana, które jeszcze na świecie istnieją. Kiedy o nich pomyślę zaraz się świeższy czuję od owego dziwnego dechu świętości i nabożeństwa, co duszę napełnia zapachem przeczystych różyczek, kiedy się człek do ich cel przybliża.
    O tych mniszkach, co na śluby klasztorne zważają, nie mówi Nanna, jak to sami usłyszycie z jej rozmów z Antonją“ (Ragionamenti: Parte I, Dedica).