Przejdź do zawartości

Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tyćko, ani tyleczko, ani odrobiny więcej!“ Fora Adamie, fora, z tak rozkosznego dwora!
PIPPA: O, nawet mu powiem, że więcej nie chcę!
NANNA: Możesz i to powiedzieć! Bowiem rozwścieczy się wówczas jak gorączkujący, któremu wyrwano z ręki kubeł zimnej wody. Kiedy zaczniesz złazić z konia, będzie ci czynił różne obiecanki, aż wreszcie rzuci się na sakiew i całą zawartość ci ofiaruje. Ty zaś udawaj, że nic nie chcesz od niego. Albowiem to twoje „ja nie chcę i nie mogę“ akurat w pośrodku najlepszej roboty, odpowiada dokładnie postępowaniu Zoppina. W chwili, gdy publika za brzuch się trzyma od śmiechu, nie kończy on swojej powiastki o Campriano i zaczyna sprzedawać proszki i pigułki! Zaś ludziska stoją oniemiali, z rozdziawionemu gębami!
PIPPA: Acha! nareszcie was zrozumiałam, wracajmy zatem do naszego staruszka.
NANNA: A tak, tak, staruszek, staruszek, ten ci się poci i sapie, jak prawdziwa d...a w grochu! Będzie się męczył i biedził, aby ci wtentegować, a jednak nic nie zwojuje! Rzecz w tem, żeby mu trochę dopomóc! Przytul główkę do jego piersi i powiedz: „Kto jest wasza kurweczka? Kto jest wasza krew i wasze życie? Papo, papusiu, papeńko! Czy ja nie jestem waszą koniczynką?“ A przytem gładź każdą zmarszczkę i każdą brodawkę na jego cielsku, mówiąc: „a kili, kili!“ Śpiewaj mu