Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Ziemia.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pół wieku zaledwie upłynęło od chwili, kiedy wieśniacy, zachęceni obfitemi plonami zbieratni z winnic w Montigny, wpadli na myśl zasadzenia winnej latorośli na południowym stoku wzgórza. Wytłaczane z jagód wino posiadało przyjemny kwaskowaty smak, przypominający wino orleańskie. Zresztą nikt tu nie miewał więcej nad kilka beczek, nawet Delhomme, najbogatszy z okolicznych wieśniaków, posiadał zaledwie sześć morgów winnic, bo natura gruntu nadawała się przeważnie do uprawy zbóż i roślin pastewnych.
Skręciwszy koło kościoła, minęli dawną plebanię którą gmina oddała była na mieszkanie polowemu i schodzili bokiem góry pomiędzy wązkiemi polami, wyglądającemi jak szachownica. Przechodzili właśnie przez ugór, porosły nędznemi krzakami, gdy usłyszeli w pobliżu głos jakiś, wychodzący ze szczeliny skały:
— Ojcze! deszcz wisi nad nami, pędzę moje gęsi.
Była to córka Hyacynta, zwana ogólnieFlądrą, dwunastoletnia dziewczyna, cienka i wysmukła jak gałązka ostrokrzewu. Małą jej głowę okrywały jasne, kędzierzawe włosy, usta miała szerokie i skrzywione, zielone jej oczy patrzyły śmiało i wyzywająco przed siebie. Zdawała się podobniejszą do chłopca niż do dziewczyny, za miast kaftana i spódnicy, miała na sobie starą bluzę ojca, przepasaną sznurkiem. Właściwe jej