Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zamiast odpowiedzi musnął jej ucho szybkim pocałunkiem.
Koła parowca biły o wodą, zakłócając jej sen głęboki; a długi ślad spieniony, niby blady ogon, w którym fala wzburzona musowała jak szampan, wydłużał w nieskończoność bruzdą, biegnącą za statkiem.
Nagłe, o parą sążni od okrętu, olbrzymia ryba, delfin, wyskoczyła z wody, poczem znów zanurzyła głową i znikła. Janina, zdjęta strachem, wydała okrzyk i rzuciła się Julianowi na szyją. Następnie zaczęła się śmiać ze swej trwogi i ciągle przerażona patrzyła na wodą, czy potwór znów się nie ukaże. I istotnie, po upływie kilku sekund, ryba się znów podrzuciła, jak ogromna zabawka mechaniczna. I zanurzyła sią, znów plusnęła, poczem wyłoniła się druga i trzecia, czwarta, piąta i szósta, by w podskokach okrążać ciężki statek, towarzyszyć potwornemu swemu bratu, delfinowi z drzewa o żelaznych płetwach. Przepływały na lewą stroną, to znów ukazywały się po prawej stronie okrętu, razem wszystkie, lub jedna po drugiej, jakby przy zabawie, przy gonitwie wesołej, podrzucały się w powietrze, zataczając półkole, i znów zanurzały się aż po koniec ogona.
Janina klaskała w dłonie, drżąc cała z zachwytu za każdem ukazaniem się olbrzymich,