Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zadrasnął ją tem powiedzeniem, lecz uległa i zrezygnowana, powtórzyła jak wpierw:
— Należę do ciebie, mój przyjacielu.
Wtedy zniknął szybko w garderobie, a ona słyszała dokładnie wszystkie jego ruchy, szelest zdejmowanych sukien, dźwięk monety w kieszeni i odgłos zrzucanych kolejno trzewików.
I nagle w kalesonach i skarpetkach przeszedł szybko pokój, by zegarek położyć na kominku. Następnie wbiegł szybko do sąsiedniego pokoju, coś się tam jeszcze krzątał, a Janina, czując, że podchodzi, odwróciła się plecyma i przymknęła oczy.
Podskoczyła, jakby chciała rzucić się na podłogę, gdy obok swej nogi uczuła nagle drugą, zimną i włochatą; i ukrywszy twarz w dłoniach, bezprzytomna, gotowa krzyczeć z pomieszania i strachu, wkuliła się w sam kącik łóżka.
Ale on chwycił ją w objęcia, pomimo, że leżała wciąż odwrócona, pożądliwie całując jej szyję, koronki faliste czepeczka i haftowany kołnierz nocnej koszuli.
Leżała bez ruchu, skostniała, w trwodze potwornej, czując, jak silna ręka szuka jej piersi, którą zakrywała łokciami. — Dyszała ciężko, wzburzona tem brutalnem dotknięciem, czując przedewszystkiem chęć ucieczki, wybiegnięcia z tego pokoju, zamknięcia się gdzieś, zdała od tego człowieka.