Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Poczęli mówić o sobie, o swych przyzwyczajeniach, upodobaniach, tonem przyciszonym, poufnym, jakim się czyni zwierzenia. On był już zniechęcony do świata, znużony życiem błahem, jakie prowadził; ciągle to samo, nic prawdziwego, nic szczerego.
Świat! jakżeby go ona chciała poznać, jakkolwiek z góry jest przekonaną, że nie wart wsi.
W miarę jak serca ich się zbliżały, jakkolwiek ceremonialnie tytułowali się „pan i pani“, spojrzenia ich zlewały się wzajem, rozpromienione; i zdawało się im, że jakaś dobroć nowa w nich wstępuje, uczucie rozlewniejsze, zainteresowanie dla tysiąca rzeczy, o które się wpierw nigdy nie troszczyli. Wrócili na miejsce umówione, lecz baron ruszył był pieszo do Chambre-aux-Demoiselles, groty, zawieszonej u szczytu skały; czekali więc na niego w oberży.
Wrócił dopiero o piątej wieczorem, po długiej przechadzce wzdłuż wybrzeża.
Znów wsiedli do łodzi. Odpłynęła lekko, mając wiatr z tyłu, bez żadnego wstrząśnienia, zdając się stać na miejscu. Wietrzyk zawiewał cichymi, ciepłymi podmuchy, które wzdymały żagiel na chwilę, pozwalając mu następnie opadać nieruchomo wzdłuż masztu. Fala mętna wydawała się martwą, a słońce, wyczerpane żarem,