Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rozpoznano ich jednak i zaczęły się długie dociekania nad przyczyną nieszczęścia.
— Co oni ta mogli robić w ty budzie? — dziwiła się jedna z kobiet.
Wtedy stary żebrak opowiedział, że się prawdopodobnie schronili przed nawałnicą, a wichura wściekła musiała obalić i strącić chałupę. Dodał jeszcze, że on sam miał się tam ukryć, ale zobaczył przywiązane do drzwi konie i domyślił się, że już go ktoś uprzedził.
I tonem zadowolenia dokończył:
— Gdyby nie to, jużby było po mnie.
Ktoś zauważył:
— Możeby i było lepiej?
Wtedy poczciwiec wpadł w gniew straszliwy.
— A czegoby to miało być lepi? że ja bidny, a oni bogaci? Takiesame teraz dziady, co i ja...
I trzęsąc się cały, obdarty, przemokły do nitki, brudny, z rozczochraną brodą i długimi kłakami, wymykającymi się z pod kapelusza bez dna, końcem zakrzywionej laski wskazał na trupy, oświadczając:
— Całkiem my teraz równi.
Nadeszli inni chłopi i przyglądali się z podełba, wzrokiem niespokojnym, ponurym, wystraszonym, samolubnym i tchórzliwym. Następnie i zaczęli radzić, co począć, a spodziewając się na-