Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dwadzieścia tysięcy, to się niby godzę, ale za półtora, to zaś nie.
Baronowa wygodnie ulokowana w swym fotelu, na widok trwożnej niepewności wieśniaka, wybuchała raz po raz krótkim, urywanym śmiechem.
Chłop spojrzał na nią z podełba, okiem niezadowolonem, nie rozumiejąc tej wesołości, i czekał.
Baron, zirytowany tym targiem, przerwał krótko:
— Powiedziałem księdzu proboszczowi, ze dostaniesz folwark Barville na dożywocie, a potem zostanie dla dziecka. Folwark wart dwadzieścia tysięcy. Com powiedział, tego nie cofam. Więc tak, czy nie?
Chłop uśmiechnął się z miną pokorną i zadowoloną, odrazu wpadając w gadatliwość:
— Och, skoro tak, to nie odmawiam. O to mi się jeno rozchodziło. — Jak mi powiedział ksiądz proboszcz, to zgodziłem się odrazu; chciałem też zadowolnić pana barona, bo wiedziałem, że mi to wynagrodzi. Bo to przecie tak między ludźmi, jak jeden drugiemu wygodzi, to i potem się nie zapomina. Ale potem przyszedł pan Julian i znowu się nazywało, że półtora tysiąca. Tak sobie rzekłem: trza się dowiedzieć, no i przyszedłem. To nie o to, żebym nie wierzył, tylko że lepiej zawżdy mieć pe-