Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wadzania coraz to nowych oszczędności. Okazał się skąpcem nieubłaganym; nigdy nie dawał żadnych napiwków, żywność ograniczył do pokarmów najniezbędniejszych; Janinie, która od przyjazdu do Peuples co rano dostawała od piekarza świeżą bułeczkę normandzką, skreślił ten wydatek, zmuszając ją do smażonego chleba.
Nic nie powiedziała, pragnąc uniknąć wyjaśnień, sporów i sprzeczek, lecz każdy nowy objaw skąpstwa ze strony męża był dla niej jeszcze jednem ukłuciem szpilki. Dla niej było to czemś niskiem i wstrętnem — dla niej, wychowanej w rodzinie, gdzie pieniądz nie miał żadnego znaczenia.
Ileż to razy słyszała, jak ojciec mówił do mateczki:
— Ależ pieniądze są po to, by je wydawać.
Julian natomiast powtarzał:
— Więc nigdy się nie odzwyczaisz od wyrzucania pieniędzy przez okno?
A ilekroć udało mu się obciąć kilka sous przy płaceniu wyrobnikom, lub załatwianiu jakichś rachunków, z uśmiechem wsuwał do kieszeni pieniądz zaoszczędzony, mówiąc:
— Ziarnko do ziarnka, będzie miarka.
Bywało jednak, że Janina chwilami oddawała się marzeniom. Zwolna przestawała haftować i ze zgaszonem spojrzeniem, z bezwładnie opuszczonemi rękami, wskrzeszała pamięcią ma-