Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drobne światełka, rozprószone wśród pól, dały jej nagle żywe odczucie osamotnienia wszystkich istot, które wszystko oddziela, wszystko rozłącza, wszystko oddala od tego, coby mogły kochać.
I głosem zrezygnowanym rzekła:
— Życie nie zawsze jest wesołe.
Baron westchnął:
— Trudno, dziecinko; my na to nie poradzimy.
A nazajutrz, po wyjeździe ojca i mateczki, Janina i Julian zostali sami.

VII.

Karty weszły teraz na porządek dzienny w życiu młodych. Codziennie, po śniadaniu, paląc fajką i łykając sześć do ośmiu kieliszków koniaku, Julian grał z żoną kilka partyjek bezika. Po skończeniu gry Janina wchodziła na piętro do swego pokoju, siadała koło okna i gdy deszcz tłukł o szyby, lub wiatr niemi dzwonił, ona uporczywie haftowała bieliznę. Chwilami, znużona, podnosiła oczy i patrzyła w dal, w morze ponure, spienione. A po kilku minutach tego nieokreślonego patrzenia, znów podejmowała robotę.
Nie miała zresztą nic innego do czynienia, gdyż Julian objął cały nadzór domu, by zaspokoić swą potrzebą rządzenia, oraz chętkę wpro-