Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rzenia młodej dziewczyny, rojącej o czarownych przygodach.
Lecz nagle głos Juliana, wydającego rozkazy staremu Szymonowi, wyrywał ją z kołysanki marzeń; podejmowała cierpliwą robotę, mówiąc sobie w duchu:
— Skończone, wszystko to już skończone — i łza spływała na palce, ujmujące igłę.
Nawet Rozalia, niegdyś tak wesoła, wciąż śpiewająca, zmieniła się całkowicie. Jej krągłe policzki straciły świeży rumieniec i niemal zapadłe, miały chwilami kolor ziemisty.
Janina nieraz ją zapytywała:
— Czyś ty może chora?
Ale dziewczyna odpowiadała stale:
— Nie, proszę pani.
Za każdem takiem zapytaniem czerwieniła się lekko i co prędzej zmykała.
Zamiast biegać zwinnie jak dawniej, z trudem powłóczyła nogami i przestała się nawet stroić, z niczem odprawiając wędrownych przekupniów, napróżno rozkładających przed nią jedwabne wstążki, gorsety i perfumy najprzeróżniejsze.
I wielki dom robił wrażenie głuchej pustki, pełen smutku, o fasadzie, szaremi smugami porysowanej przez ciągłe deszcze.
Z końcem stycznia spadły śniegi. Zdala już widziano ciężkie chmury, od północy nadciąga-