Przejdź do zawartości

Strona:PL G de Maupassant Życie.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rze, szyje, suknie i ręce. Kropelki niby perły lśniły w ich włosach. A ze wstążeczką wody spływały pocałunki.
Nagle przyszedł Janinie pomysł prawdziwie miłosny. Nabrała do ust przeźroczego napoju i mając policzki wzdęte jak wory skórzane, na migi pokazała Julianowi, że usta przy ustach, ugasi mu pragnienie.
Wyciągnął ku niej szyję, uśmiechnięty, z głową w tył odrzuconą i rozwartemi ramiony i jednym ciągiem pił z tego żywego źródła, wiewającego mu w żyły żar płomienny.
Janina wsparła się na nim z czułością niebywałą; serce jej tłukło się gwałtownie, łono falowało szybciej, oczy patrzały miękko, jakby zwilgotniałe.
Głosem najcichszym szepnęła:
— Julku... kocham cię! — i przyciągając go do siebie, padła na mech, kryjąc w dłoniach twarz, szkarłatną od wstydu.
Rzucił się na nią, gwałtownie porywając w objęcia. Dyszała w oczekiwaniu draźniącem i nagle wydała okrzyk, jak piorunem rażona tem, co sama wywołała.
Długo trwało, zanim stanęli u szczytu, tak była drżąca i złamana; a wieczór dopiero przybyli do Evisa, by zanocować u krewnego ich przewodnika, Paola Palabretti.