Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak, może być — potwierdziła Inka. — Ale jest zanadto zacietrzewiona. Chciałabym bardzo, aby ten pan wreszcie się zjawił i pokazał jej należne miejsce.
Członkowie maskarady weszli do galerji i zaczęła się robota. Pozowała cała pensja do grupy, później od tej grupy oderwała się nieskończona ilość mniejszych grup, które pozowały każda zosobna, podczas gdy te pensjonarki, które już nie pozowały, stały w kamerze i rozśmieszały pozujące.
— Proszę pań! — błagał zrozpaczony fotograf. — Może panie raczą stać spokojnie przez dwie sekundy? Zepsułem już przez panie trzy klisze. Czy ten mnich tam, na końcu, przestanie raz chichotać? Teraz! Proszę o spokój! Proszę patrzyć w kierunku rury od pieca i stać, nie zmieniając pozycji, póki nie naliczę do trzech. Raz, dwa, trzy! Dziękuję paniom!
Wyjął wyszukanym gestem kliszę i pośpieszył z nią do ciemnej komórki.
Teraz zkolei miała być zdjęta Inka z Ludką, ale św. Urszula i jej Jedenaście Tysięcy Dziewic domagały się pierwszeństwa na tej podstawie, iż jest ich więcej i narobiły takiego hałasu, że cyganki grzecznie usunęły się na stronę.