Przejdź do zawartości

Strona:Jean Webster - Właśnie Inka.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wanemi literami wypisał na etykiecie na słoniu pełnym cukierków „Dla kochanej Siostszyczki od Tomcia.“
Inka śmiała się, zapychając sobie równocześnie usta czekoladą, i rzuciła słonia Henrjecie na kolana.
— Czy to nie pięknie z ich strony, że sobie zadali dla mnie taką masę trudu? Powiadam ci, czasem to się opłaci nawet być gdzieś daleko, więcej wtedy o tobie myślą. To od mamusi — dodała, zdejmując wieko z wielkiego pudła od krawcowej i wyjmując z niej powiewną sukienkę do tańca z różowej gazy.
— Czyż to nie cudowne? — zapytała. — A w dodatku ja tej sukni wcale nie potrzebowałam. Czy lubisz dostawać rzeczy, których nie potrzebujesz?
— Nigdy ich nie dostaję — odpowiedziała Henrjetta.
Ale Inka wetknęła już nos w drugą paczkę.
— „Od Tatusia, który Cię kocha nad życie“ — przeczytała. — Dobry, kochany tatuś! Jak myślisz, co to może być? Spodziewam się, że mamusia jakąś myśl mu poddała, bo on sam nie ma pojęcia o wybieraniu prezentów, chyba że — Oh! — pisnęła. — Różowe jedwabne poń-