Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którą stać człowieka zlanego potem od stóp do głów i oddychającego z trudem.

— Sądzę, że ze względu na koszt nie zechce ona posyłać Emilki do szkoły od przyszłego roku począwszy — rzekła pani Anna Cyrylla. — Przeważnie uważają, że ona powinna wysłać ją na rok do Shrewsbury, chociażby ze względu na ich dumę rodzinną. Ale słyszałam, że stanowczo się temu sprzeciwiła.

Emilce serce zabiło gwałtownie. Do tej chwili nie była pewna, że ciotka nie wyśle jej do Shrewsbury. Łzy trysnęły jej z oczu, piekące, obfite łzy rozczarowania.

— Emilka powinna mieć fach w ręku — rzekła panna Potter. — Jej ojciec nie zostawił ani grosza.

— Zostawił mnie — rzekła Emilka przez zaciśnięte zęby. Gniew osuszył jej łzy.

— Och! — rzekła pani Anna Cyrylla, śmiejąc się drwiąco. — Emilka zamierza podobno zarabiać na utrzymanie, pisząc powieści i nowele. Jak słyszałam, wyobraża sobie, że to jej da nawet majątek, nietylko utrzymanie.

Znowu się roześmiała. Ta myśl była taka zabawna! Pani Anna Cyrylla oddawna nie słyszała niczego równie zabawnego.

— Mówią, że ona traci dnie całe nad tą pisaniną — przytaknęła panna Potter. — Gdybym ja była jej ciotką, rychłobym ją wyleczyła z tej niedorzeczności.

— Nie byłoby to łatwem zadaniem. Ona zawsze była trudna do prowadzenia, uparta, jak przystało na wnuczkę Murrayów. Ten cały klan Murrayowski wyróżnia się oślim uporem.

81