urokiem, a zarazem bała się go. Zadrżała, kładąc go na szyję i czując to zimne dotknięcie metalu. Rozmyślała o zmarłej królewskiej dzieweczce, która nosiła go za czasów świetności Egiptu. Jakie były jej dzieje i jej nieznane przeżycia?
Ciotka Ruth naturalnie nie pochwalała tego daru. Z jakiego tytułu otrzymywała Emilka prezenty gwiazdkowe od Garbusa Priesta?
— Gdyby ci chociaż był przysłał coś nowego, skoro już ci daje prezenty!
— Pamiątkę z Kairu, „made in Germany” — dokończyła Emilka z powagą.
— Coś w tym rodzaju — przytaknęła ciotka Ruth, nie podejrzewając ironji. — Pani Ayers otrzymała od swego brata, gdy przyjechał z Egiptu, śliczne lusterko w złotej ramce z owalnem malowidłem bardzo maleńkiem, przedstawiającem sfinksa. Owal ten, malowany na papierze, jest włączony w tę samą ramkę, przedzielony od lusterka wąską warstwą złota. To rozumiem, to jest prezent! Ale ten zniszczony przedmiot kosztował niezawodnie parę groszy.
— Parę groszy! Ależ ciotko Ruth, czyż nie zdajesz sobie sprawy, że ten naszyjnik jest ręcznej roboty i że nosiła go jedna z księżniczek egipskich przed narodzinami Mojżesza?
— O! Skoro chcesz wierzyć we wszystko, co ci opowiada Garbus Priest! — rzekła ciotka Ruth, ubawiona. — Jabym nie nosiła tego naszyjnika, gdybym była tobą, Emilko. Murrayowie nigdy nie noszą lichej biżuterji. Nie włożysz go chyba dzisiaj, dziecko?
— Stanowczo go włożę na szyję, ciotko Ruth. Po raz ostatni był on niezawodnie noszony na dworze