Przejdź do zawartości

Strona:Emilka dojrzewa.pdf/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnia zrana wsunęfa znowu list do skrzynki pocztowej przy księgarni.

— Za siódmym razem powiedzie mi się, siódemka to szczęśliwa cyfra — pomyślała, skręcając w ulicę, prowadzącą do pensjonatu Ilzy. O jedenastej czekał ją egzamin z angielskiego, chciała więc przejrzeć notatki Ilzy, zanim pójdzie do szkoły. Emilka miała nadzieję, że otrzymała stopnie, dające jej nie mniej, niż 80 punktów. Dzisiaj była kolej na język angielski, z którego pewna była, że otrzyma najmniej 90 punktów. Pozostał jeszcze egzamin z historji, która należała również do jej ulubionych przedmiotów. Wszyscy mieli nadzieję, że ona otrzyma odznaczenie. Kuzyn Jimmy był zgorączkowany, a Dean przysłał jej przedwczesne powinszowanie, tak był pewien jej sukcesu. List jego nadszedł tegoż dnia wraz z paczką, zawierającą prezent gwiazdkowy.

— Posyłam ci mały naszyjnik, zdjęty z mumji zmarłej przed wiekami księżniczki, należącej do dynastji 19-ej — pisał Dean. — Na imię jej było Mena. Nagrobek jej opiewa, że była „słodką i serdeczną dziewczyną.” Sądzę więc, że srodzy bogowie mieli dla niej uśmiech wyrozumiały, gdy stanęła przed ich obliczem. Ten mały amulet leżał na jej zastygłej piersi przez tysiąc lat zgórą. Posyłam ci go wraz z wiekami rozmyślań i miłości, któremi jest obarczony. Sądzę, że był to podarunek miłosny. W przeciwnym razie dlaczegóżby go była zachowała na piersiach przez tyle stuleci? Takiem było widocznie jej osobiste życzenie. Książęta byliby włożyli cenniejszy klejnot na szyję zmarłej córki faraona.

Amulet intrygował Emilkę swym tajemniczym

143