gdy jestem w nocnych pantoflach. Wreszcie ciotka odeszła, mówiąc, że przebacza mi jeszcze tym razem, ale żeby to już było po raz ostatni.
Perry pobił wszystkie rekordy w szkole sportowej i wziął pierwszą nagrodę. Zanadto się tem przechwala, Ilza znów się na niego rozgniewała.
Wczoraj wieczorem zastała mnie ciotka Ruth, czytającą „Dawida Copperfielda”. Płakałam nad rozstaniem Dawida z matką, byłam oburzona na pana Murdstone’a. Ciotka Ruth musiała się dowiedzieć, dlaczego płaczę, a gdy jej powiedziałam prawdę, nie chciała uwierzyć.
— Płaczesz nad ludźmi, którzy nigdy nie istnieli? — spytała z niedowierzaniem.
— Ależ oni istnieli i istnieją — odrzekłam. — Oni są niemniej żywemi istotami, jak ty, ciotko Ruth. Czyż uważasz pannę Betty Trotwood za złudzenie?
Przyjeżdżając do Shrewsbury, sądziłam, że będę mogła pijać prawdziwą herbatę, ale ciotka Ruth mówi, że to niezdrowo. Piję więc zimną wodę, bo nie chcę już pić nadal rumianku. Nie jestem już dzieckiem!
Andrzej był tu dziś wieczorem. Stale przychodzi w piątki, w które nie wyjeżdżam do Srebrnego Nowiu. Ciotka Ruth pozostawiła nas samych w saloniku i poszła na posiedzenie Pomocy Społecznej Kobiet. Pod opieką Andrzeja można mnie zostawić, bo jest on Murrayem.
Nie mogę powiedzieć, żebym nie lubiła Andrzeja.