Strona:Emilka dojrzewa.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dotknąć niczego, a nie miałam w co wytrzeć rąk. Przez cały ten czas słyszałam ściekanie atramentu na podłogę.

Zrozpaczona, otworzyłam drzwi (palcami u nóg, bo ręką nie śmiałam dotknąć klamki) i zeszłam na dół, gdzie wytarłam palce o ścierkę od pieca i zdobyłam kilka zapałek. Ciotka Ruth obudziła się i naturalnie wstała, dopytując się, co się stało, dlaczego, poco? Odebrała mi zapałki, zapaliła swoją świecę i poszła ze mną na górę. Och, to była tragiczna noc! Jak może taki mały kałamarz zawierać tyle atramentu? Tam chyba było z pół litra, sądząc po rozmiarze katastrofy.

Czułam się jak ten stary emigrant szkocki, który przyszedł pewnego wieczora do domu, zastał ów dom spalony, a żonę i dzieci oskalpowane przez Indjan i oświadczył: „To nie ma najmniejszego sensu”. Serweta na stole była poplamiona, dywanik był cały czarny, nawet tapeta ucierpiała. Tylko królowa Aleksandra uśmiechała się niezmiennie, a Byron nadal umierał.

Ciotka Ruth i ja rozmawiałyśmy przez godzinę. Była to rozmowa przepojona octem i żółcią. Ciotka Ruth nie uwierzyła mi, gdy jej powiedziałam, że wstałam, aby zanotować temat noweli. Ona wie, że miałam inne powody i że złożyłam nowy dowód przebiegłości i obłudy. Powiedziała jeszcze dużo innych rzeczy, których nie napiszę tutaj. Rzecz jasna, że zasłużyłam na jej gniew za to przewrócenie kałamarza, ale nie zasłużyłam na to wszystko, co ona mi powiedziała. Ale wysłuchałam jej krzyku bardzo pokornie. Po pierwsze, nie byłam w porządku. Powtóre miałam na nogach nocne pantofle. Każdy może mnie przekrzyczeć,

139