Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/554

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

posłów o pokój do człowieka, który oznajmicielów pokoju nie przyjął? Sądzimyż że stanąwszy osobiście przed nami skromniejszym będzie w swoich żądaniach, niżeli w przysłanych senatowi warunkach? Założył w nich wprawdzie zuchwałe żądanie, ale na które można było poniekąd zezwolić: nie był jeszcze obalony tylą ciężkiemi i hańbiącemi wyrokami waszemi. Teraz tego żąda, na co żadnym sposobem zezwolić nie możem, chybabyśmy wyznać chcieli, że nas orężem pokonał. Uchwały senatu przez niego w skarbie złożone, za podrobione osądziliśmy. Możemyż je teraz za prawdziwe uznać? Wyrzekliśmy, że prawa jego były przez gwałt i przeciw wróżbom postanowione, że ani ludu, ani najniższego stanu obywatela obowiązywać nie mogą. Czy sądzicie że im moc przywrócić można? Wyrzekliście, że Antoniusz zabrał siedmset milionów sesteryów. Możnaż go oczyścić z kradzieży skarbu publicznego? Swobody miastom, kapłaństwa, królestwa poprzedawał. Czy mają być znowu przybite te ogłoszenia, któreście uchwałami waszemi zedrzeć kazali?
VI. A choćbyśmy mogli uchylić nasze postanowienia, czy zdołamy zatrzeć pamięć uczynków? Zapomniż kiedy potomność, czyja zbrodnia przymusiła nas wdziać te smutne suknie? Choć się zmyje krew centuryonów legii Marsowej w Brunduzyum przelana, czy ucichnie kiedy odgłos jego okrucieństwa? Że pominę co się potem stało, jaka dawność czasu zgładzi te szańców naokoło Mutyny usypanych smutne pamiątki, dowody zbrodni, ślady rozboju? Mamyż co, przez bogów nieśmiertelnych! do ustąpienia temu szkaradnemu i zuchwałemu złoczyńcy? Może Dalszą Gallią i wojsko? Nie jestże to, zamiast zawarcia pokoju, wojnę odłożyć? i nie tylko ją rozszerzyć, ale zapewnić mu zwycięztwo? bo nie będzież to dla niego zwycięztwem, jeżeli pod jakimkolwiek warunkiem ze swoimi do Rzymu wnidzie? Oręż nasz wszędzie panuje; władza przemaga; zeszli nam z oczu źli obywatele, udali się w znacznej liczbie za swym hersztem. A jednak widzieć twarze, słyszeć mowy pozostałych jego w Rzymie stronników, jest dla nas nieznośnie. Co myślicie wtenczas będzie, kiedy ich tylu razem wpadnie? gdy my broń złożym, oni nie złożą? ażali naszemi własnemi postanowieniami na zawsze zwyciężeni nie będziem? Wystawcie sobie przed oczy M. Antoniusza, konsularnego człowieka; dodajcie do niego Lucyusza mającego nadzieję konsulat osiągnąć, dodajcie innych nie tylko o senatorstwie, ale o dowództwach, o dostojeństwach zamyślających; strzeżcie się mieć za nic nawet Ty-