Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

ojczyzny uznali, gwałtem, orężem, postrachem, z miasta wypędził i wszystkich środków obrony pozbawił; potem, pognębiwszy członka senatu, jak jam się zawżdy nazywał, głowę senatu, jak on mawiał, sam senat, stróża całości, tłumacza mądrości publicznej, przemocą, mieczem i ogniem rozpędził; zniósł prawa Eliuszowe i Fufiuszowe nader zbawienne dla Rzeczypospolitej; skasował cenzurę; uchylił prawo oporu; zniweczył wróżby; uzbroił konsulów, spólników zbrodni, oddając im skarb, wojsko, prowincye; dawnych królów przedał, nowych mianował; Kn. Pompejusza zapędził silą oręża do własnego domu; zburzył pomniki wodzów; w gruzy obrócił mieszkania swych nieprzyjaciół; na waszych pomnikach swe imię napisał. Nieskończone są zbrodnie, których się przeciw ojczyźnie dopuścił. Ileż ich jeszcze popełnił na pojedynczych obywatelach, których pozabijał, na sprzymierzeńcach, których złupił, na wodzach, których zdradził, na wojskach, które chciał zbuntować? Coż dopiero powiedzieć o zdrożnościach, których się na sobie samym, na swoich dopuścił? Kto kiedy obszedł się tak nielitościwie z obozem nieprzyjacielskim, jak on ze wszystkiemi częściami swego ciała? Do jakiego promu był tak wolny każdemu przystęp, jak do jego osoby w młodych latach? Jaki rozpustnik tarzał się kiedy tak bezwstydnie z nierządnicami, jak on z własnemi siostry? Jaką nakoniec Charybdę w swych zmyśleniach poeci tak bezdenną odmalować potrafili, któraby tyle pochłonęła nurtów, ile on pochłonął skarbów na Byzantynach i Brogitariuszu złupionych? albo Scyllę z tak zażartemi i zgłodniałemi psami, jak Gelliusz, Klodiusz, Tytiusz, których widzieliście przy jego boku, kiedy chciał pożreć sarnę nawet mównicę?
Miejcie tedy na to baczenie, co zawierają ostatnie słowa wieszczbiarzy: «Aby Rzeczpospolita nie doznała jakiej odmiany.» Zaledwie ona, chociaż ją zewsząd podpieramy, gdyż już jest zachwiana, zaledwie mówię, chociaż ją wszyscy na barkach naszych dźwigać będziemy, w całości utrzymać się zdoła.
XXVIII. Była niegdyś ta Rzeczpospolita tak silna i krzepka, że niedbałość senatu, nawet krzywdy od obywateli znieść mogła: teraz już nie może. Niemasz skarbu; podatki dzierżawców nie dochodzą; upadła powaga przedniej szych obywateli; zgoda między stanami stargana; zginęły sądy; głosy na wyborach są zakupione przez kilka osób; chęci dobrze myślących nie będą już wkrótce gotowe na skinienie senatu; obywatela, który chciałby dla dobra ojczyzny