Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 303.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pewnie wygrał, gdyby ją był dosiadł koniuszy, ale ja z koniuszym nie chciałem iść o lepszą, — bo koniuszy; więc wsadzono szlachcica, który zucha udawał, ale łacinnik był na kulbace, zerwał konia w skoku i o mało gardła nie dał za fraszkę. Mój Węgrzynek też sobie zarobił dziesięć dukatów od Starosty, bo jechał na jego koniu do mety z kilkoma szlachty i już przy saméj mecie, kiedy miał być pominiony przez drugiego, węgierskim fortelem sobie poradził; et quidem porwał tamtego za kark i z konia go zwalił, a sam dojechał. Zakład był za nieważny uznany, ale Staroście tak się ta ambicya mego Węgrzynka podobała, że za uratowanie honoru swego konia, dał mu dziesięć dukatów. Była ztąd awanturka, bo szlachetka za obrazę mu wyrządzoną przez mego sługę, do mnie zaatutował, ale ja dowiodłem, że Mighaza de Isztvanferet jest szlachcic i jest dworzaninem u mnie, więc ma sam odpowiadać za swoje grzechy. Co widząc szlachcic, dał spokój i tém chciał nadsztukować, że Węgrzynkowi od siebie ofiarował pięć czątych. Ale Mighaza nie w ciemię bity, czą-