Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

samowolnie nogi ojcowskie puściły i jakby dwa drewna obok leżącéj upadły.
Widząc to Ołtarzowski z wściekłością prawie się rzucił ku niemu, Ostrowski odskoczył, ale w tém mój Węgrzynek, który hałasem był obudzony wybiegł był z stajni, przeciska się milczkiem przez drabów stojących w sieni i porwawszy Ostrowskiego z tyłu za plecy, rżnął nim o ziemię. Dopieroż z Ołtarzowskim bij co jeno wlezie. Jam się patrzył na to wszystko przez jedno mgnienie oka jak na jakie teatrum i całkiem byłem bezczynny, ale kiedy mnie z nienacka coś zajedzie pięścią w łeb, ażem się zachwiał i w tejże chwili owe draby ze sieni zaczynają się walić i do nas, więc ja do nich. Porwawszy najpierw za pistolet wypaliłem na wiatr, aby tamtym dać sygnał, że źle. Potém daléj na razy, — ja miałem pałasz w ręku, ale na nic mi się nie przydał, bo ciasno było, a tu prawie jeszcze po ciemku: to gniotą, to następują, to biją. Krzyknę tedy: Ołtarzowski! wybijajmy się na dwór, bo tu przepadniemy! — Dopieroż jakoś zbiliśmy się w kupę i waląc na ślepo przed