Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rąście Waszmość Panowie dopiéro co ukończyli, daje mi to przekonanie, że trudno by nasi lepsi być mieli od tutejszych.
— Cha! cha! cha! — zaśmiał się pan Starosta i rzekł: — A podobała ci się ta sztuka? to ja ją sam wymyśliłem, kiedy tu był u mnie pan Starosta Kaniowski. On lubi i grę w karty i zabawę z kieliszkiem i dotychczas jakoś nie umiał tych dwóch zabaw razem z sobą pogodzić, bo jak grał dobrze, to pił lada jako i musiał tém grę sobie przerywać, a kiedy pił dobrze to gra szła lada jako. Otóż ja mu praktykowałem rzecz taką, że siedząc u mnie, przez trzy doby pił i grał doskonale, — i to mu się tak podobało, że gdybym mu był wszystkie szlachcianki darował, co tu u mnie są na prowizyi, to byłby się niémi tak nie ucieszył.
— Takie to i szlachcianki muszą być, Mości Dobrodzieju!
— Jakie szlachcianki! — zawoła Storosta, — lepsze jak wszystkie wasze, bo wasze porobił Paprocki albo Niesiecki, a te ja sam porobiłem! a przecie nie będziesz Waść gadał, że