Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 116.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dają Cyganie pana Fedorowicza-Jackowskiego w Załużu, ale to tak z kretesem, że mu nawet bydła i koni siła zabrali. Załuż od Bóbrki przeszło trzy mile, a jedzie się tam na Myczkowce i Lésko; wybrali się więc zaraz, a mój ojciec widząc że już się idzie prawie na pewno, pomimo wieku swego, zabrawszy sług kilka, także się do nich przyłączył. X. Dutkiewicz nawet, ex-jezuita, mój nauczyciel natenczas, wsiadł także na koń i z nimi pojechał; ten już jedynie dla dysponowania na śmierć tych, których wieszać będą, chociaż także przypiął szablę do boku, rewerendę zrzucił, a wziął żupan ojcowski na siebie i na to burkę ciepłą, muzułbasem podszytą, że wyglądał nie jak ksiądz, jeno jak lichy rycerz. Po drodze przyłączył się do nich pan Bal, kasztelanic Sanocki, wielkiego serca kawaler i bitwę lubiący, pan Osuchowski, Cześnikowicz Bielski który często u Pana Podstolego Pomorskiego w Hoczwi przesiadywał, a w Lésku kazał JW. Wojewoda dwunastom drabom z swojéj milicyi wsiąść na koń i pójść z nimi. Już zaraz za Léskiem sprawili się w szyk i komendę oddali