Strona:Zygmunt Kaczkowski - Bitwa o chorążankę, Junacy, Swaty na Rusi 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

południa do zachodu słońca. Bronią każdego gatunku umiał tak robić jak nikt w całéj ziemi, a do tego jeszcze będąc w Warszawie, od Niemców fechtmistrzów takich się ponauczał sztucznych handgryffów, że kiedy wziął karabin lub dzidę do ręki, to na niego patrzano jakby na cuda. Nakoniec posiadał i to, co go dystyngwowało od innych, to jest polerowność światową, przeróżne wiadomości i umiejętność obcych języków. Powróciwszy w ziemię Sanocką i robiąc różne znajomości, bo chociaż był z pnia Sanoczaninem, jednak młodość całą strawiwszy w Warszawie, przyjechał do ojczyzny jak obcy, poznał się był także z panem Deręgowskim, Stolnikiem Ostrzeszowskim, a Ustrzyk-dólnych dzierżawcą, starym wygą i także wielkim junakiem, ale takim zwadą, że tak jak inni za handlem, za faciendami lub zabawą, on za samą bitwą jéżdżał w dalekie strony, a nawet aż do Węgier i na Ukrainę. Ale poznanie ich było dziwne. Raz z jarmarku z Bukowska wraca Deręgowski na koniu a przyjechawszy ku Zagórzowi, że mu ta droga bliższa była, wali prosto przez łąkę.