Strona:Ziemia Polska w piesni 444.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdzie twoje możne zamki, co błyszcząc dokoła,
Grożące szturmującym nadstawiały czoła?
Zamki w gruzach leżące kurhany pokryli,
A z nimi krymskie łuki, krzyżackie grabieże;
Zamki, miasta i wszyscy ciebie opuścili,
Jeden dąb wierny tylko twoich brzegów strzeże;
O stokroć dąb szczęśliwszy na dolinach Niemna!
Bo czy mu ranek świta, czy noc mgli się ciemna,
Wdzięczny ziemi, gdzie starzał i gdzie rósł za młodu,
Zielonym cieniem zdobi miejsce swego rodu.
A choć go czasem piorun ogniem zapłomieni,
Zima z liści obnaży — znów się rozzieleni,
Zimą gasnący starzec, z wiosną znów młodzieńczy,
Majową zielonością nagie czoło wieńczy.
Nie wszystkim ręka czasu tej ugina szali!
Raz nam geniusz życia zapala pochodnię:
Mur, zamek już nie wstanie, gdy się raz powali,
Żelazo rdza potrawi — człowiek nie odmłodnie.

Niemnie! zwierciadło Litwy, stoku kryształowy,
W ciebie litewskie ziemie, litewskie dąbrowy,
Jak dziewice na świetną idące biesiadę,
By w lustra wygładzone wpatrują się rade!
Niemnie! widziałem ciebie, gdy tłum ciężkich łodzi
Uroczyście po twojej pławił się powodzi;
Widziałem cię, gdyś ginął w nieprzejrzanym lesie,
Gdzie ci rącza Molczadka wodny haracz niesie;
Gdzie Wiliją miłosnym uściskasz kryształem,
Lecz nigdy jam cię z takim nie witał zapałem!

Niemnie! jakżeś mi cichy — zda się, że twe wody
Zdrzemały się dziennymi zdrożone uchody.
Jakże lubo na ciebie spozierać wieczorem!
Te we mglistej powłoce ciemniejące fale,