Strona:Ziemia Polska w piesni 436.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A nadwiślańska topola wspaniała
Nad nurtem wielkie konary rozwiała;
To nie Włoch smukły, co liść swój podkasa,
Ale brat szlachcic do korda, do pasa;
Pień swój szeroki podnosi zuchwale,
Macha rękami, z kiściastego wąsa,
I z swojej czapki powiewnej wytrząsa
Garście zieleni na Wiślane fale.

Ty płyniesz, Wisło! a jak kapłan stary
Zamek krakowski chrzci się swym obrazem;
Kapłan to siwy, ale młodej wiary.
Pełen zniszczenia i wielkości razem!
On cię, nim w morskie popłyniesz przepaści,
Świętym chryzmatem pamiątek namaści,
Ty pod Warszawą rozprzestrzeniasz łona,
Płyniesz spokojna, płyniesz niespłoszona,
I coraz szersza, coraz więcej pańska,
Spieszysz do niegdyś lennego ci Gdańska.

A pod Krakowem, na długim galarze,
Gwarzą i kurzą fajczyska węglarze;
Po bokach węgiel w ośmiu kupkach leży,
We środku budka, u rudla flis czuwa,
Włos mu się gruby z pod czapki kędzierzy,
On ją z fantazyą na bakier nasuwa,
Zwija koszuli rękawy bufiaste,
I szarawary poprawia pasiaste;
Ma kaftan długi z czerwonem podbiciem,
A twarz z wąsiskiem, rumieńcem i życiem,
W Wiśle się kocha, z Wisłą się nie swarzy,
Na niej, jak w własnej chacie gospodarzy,
I wiezie śmiało dzielny flis krakowski,
Węgiel brzęczkowski, albo laryszowski.