Strona:Ziemia Polska w piesni 290.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ze srebrzystej kąpieli,
Szczyt po szczycie wynurza.

O południu, na łące
Wiatr od zdroju łaskawie
Dmucha w liście szemrzące,
Świerszczyk brzęczy gdzieś w trawie;
Od Giewontu opoki,
W świat błękitów szeroki,
Płyną senne obłoki,
Jak spóźnione żórawie.

O zachodzie, gwar w dali.
Ciągną ludzie z pól, z błoni,
Górom szczyt się krwią pali,
Anioł Pański skądś dzwoni.
Z łąk, po szybie wód gładkiej,
Brzmiąc w rozgłośne kołatki,
Wraca bydło do chatki,
Wśród skoszonych ziół woni.

W zmrok, od ognisk brzask w lesie,
Skrzy się rosa rzeźwiąca.
Dźwięk piszczałek wiatr niesie,
Śpiew krawędzie skał trąca.
A w błękitach już mruga
Gwiazdka jedna i druga,
Aż i wyjrzy z nad smuga
Twarz mosiężna miesiąca.

Niech gdzieś jawa sny płoszy!
Tu, jak jasno, widzicie,
Żyćby w ciągłej rozkoszy
A umierać w zachwycie.