Strona:Ziemia Polska w piesni 269.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ponad doliną się rozwiesza
Srebrzysto-turkusowa cisza
Nieba w słonecznych skrach.

Patrzę ze szczytu w dół: pode mną
Przepaść rozwarła paszczę ciemną —
Patrzę w dolinę, w dal:

I jakaś dziwna mię pochwyca
Bez brzegu i bez dna tęsknica,
Niewysłowiony żal...

Kazimierz Przerwa-Tetmajer.


NA »ŻELAZNEJ DRODZE« POD REGLAMI.

Zwolna zachodzi słońce.
Rdzawią się gór zielone kopy i ubocze,
Fioletu i ponsu plamy gorejące
Na modro-siny granit kładą się powoli;
Różowią się niebiosów błękitne roztocze,
Złoto, szkarłat, fiolet, bronz, razem zmieszane,
Na biało-żółtych chmurek rozlały się pianę,
Z którą wietrzyk swawoli,
Sunąc ją przez powietrznych fal bezdnie przezrocze.
Jakby przez mgłę przesiane,
Pada światło słoneczne na cichą polanę,
Gdzie wśród jasnej zieleni,
Tu owdzie koniczyny główka się czerwieni.
Błękitnieje goryczka a brzegiem potoku
Niezapominek modra koronka się mieni.
Niżej na góry stoku,
Za łanami zbóż sennych, o blasku złocistym,
Czerni się las smrekowy w otęczeniu mglistem.