Szept idzie cichy — i zachwyt rozszerza
Nad bujnem, w słońcu kiełkującem życiem,
Które posłanki obudziły boże —
Pierwsze promienne, koralowe zorze..
..................
..................
A tam — przed próg chaty,
Która słomianą w słońcu świeci strzechą,
Wychodzi wieśniak, obarczony laty —
Starzec, jak gołąb siwiutki i biały...
Zdjął czapkę, szarym oszytą barankiem,
I ku jasnemu niebu spogląda z uciechą...
Jego piastowska twarz od zorzy płonie
I w koralowym blasku się rumieni...
Patrzy... i nagle przyklęka w podsieni
I siwą głowę swą pobożnie zniża
I ręką czyni znak świętego krzyża
Na starem, w brózdy pooranem czole...
Zdzisław Dębicki.
Po srogiej burzy, co pełna gromów
I ślepa w hardej przemocy,
Niosła pól klęskę i pożar domów
Kręcona wichrem północy.
O, jakże wdzięczny jesteś poranku!
Jak słodka twoja nam rosa!
Świeżo w gotowym jaśniejąc wianku,
Błękitne witasz niebiosa.