Strona:Ziemia Polska w piesni 087.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ustały zawieruchy: na to miejsce goni
Uciekające Austry z Zefirem Fawoni:
Przy których Etezye, jak i Kaurus wieje,
Aż wszelki rodzaj kwiatków w ogrodach się śmieje.

Twa ręka, panno piękna, niechaj nie mitręży,
Niech ci z prędką nagrodą ta praca nie cięży.
Wiosna każe: bierz krzaki z piwnic rozmarynu,
Lubo są obumarłe, nieś je do dziardynu.

Gdzie jak prędko ożyją z wiosennej wilgoci,
Wieńcem twej głowie będą pamiętne dobroci.
Toż pachnąca lawenda, tulipan, fiołki,
W różnobarwne upstrzywszy kolory wierzchołki.

Narcyzy, hiancynty i heliotropy,
Tuż za biegiem słonecznym postępując w tropy.
Tu swej blednie lilia białością natury,
Tam się róża czerwieni rumieńcem purpury.

W drugim krzaku zaś biała, na słoneczne przyjście,
Przyjemną czyniąc wonią, swe rozwija liście.
Zefiry powiewają, woda bieżąc mruczy,
To wszystko, piękna dziewko, niechaj cię nauczy:

Jako masz kwitnącego dziś zażywać wieku,
Który raz utracony, nie wróci się człeku.
Wiosna, młodość, uroda, w nieścignionej łodzi,
Bystrym Dunajca nurtem płynie i uchodzi.

Róża prędko opadnie, jesień kwiatkom szkodzi,
Które zaś przyszła wiosna powtórnie odmłodzi:
Człowiek w następującej dalszych lat jesieni,
Drugi raz nie odmłodnie, ani się zieleni.