Strona:Zdrada Wincentego z Szamotuł 27.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przemyśla. Wraz z innymi powoływał na tron książęcy Łokietka, który go od nich wszystkich przyjął, a winnych nie ukarał, lecz przeciwnie starał się ich zjednać, bo ich potrzebował! W kilka zaś lat później to samo możnowładztwo pozbawia tronu tego samego Łokietka, który idzie na wygnanie. Widział też Wincenty na tronie Wacława, i Henryka Głogowczyka i synów jego, widział i pamiętał zamieszki, wojny, bunty i rozruchy; teraz sił Łokietka nie przeceniał i wiedział, że były one małe. Zdarzyło się, że król naraził mu się, śmiał odebrać mu urząd, który on piastował — i miałże to znieść wojewoda spokojnie i pokornie? Chciał się zemścić i udał się do Sasów z Marchii, bo taka już była tradycya jego rodu. Mądrych i mądrze obmyślanych planów nie miał, bo wówczas w Polsce ludzi tego pokroju, jak np. Nogaret lub Filip Piękny nie było. Przewidywał z królem dalsze zwady, chciał sobie na wszelki przypadek zjednać sojuszników, ale mógł nie mieć jasnego pojęcia, jak to będzie? To my dopiero dzisiaj, w historyi, chcemy porządkować i doprowadzać do ostatecznych logicznych konsekwencyi czyny wszystkich ludzi, o których mówią dzieje. Tymczasem w rzeczywistem życiu czyny te mogły pozostać zamiarami, chęciami, mogły spełznąć na niczem. W tym wypadku tak być nawet musiało. Co przeszło — przeszło, nastały inne czasy, bądź co bądź król teraz był silniejszy. Wojewoda Wincenty wiele mu już nie mógł zaszkodzić. Mógł on nawet się nosić z zamiarami zdrady, mógł ich nawet próbować lub je wykonać, ale to, co czynił, groźnem i szczególnie ważnem nie było — jest ważniejszem w każdym razie jako objaw, jako symptom, ale nie jako fakt. Tak samo i później ów Sędziwój, choć z pewnością wziął kilkadziesiąt grzywien od margrabi za otworzenie bram czarnkowskiego zaniku, przecież go nic oddał w ręce Sasów, a gdyby się była nawet nadarzyła ku temu sposobność, nie wiele byłoby to zaważyło w panowaniu Kazimierza Wielkiego. Następca też Wincentego — Mikołaj z Biechowa, wojewoda poznański, jest już tylko płatnym ajentem margrabiego[1], jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, bo było lepiej pilnować cudzych interesów, ale zostać przy królu i jego się trzymać. Dramatyzować historyę jest to zwykle wynosić jednostkę kosztem współczesnych mu ludzi, wśród których żyła i działała. Jest to zastępować trudniejszą do po-

  1. Kodeks WP. II nr. 1244 r. 1345. Był nim zdaje się także i Niemira, podkomorzy królewski. Por. K. WP. III nr. 1303 r. 1350. Wojewoda Mikołaj był jednym z posłów Kazimierza W. do margrabiego w 1335 r. od tego czasu datuje się prawdopodobnie jego bliższy stosunek z margrabią. Por. Riedel C. D. B. II 2 n. 717.