Strona:Z jednego strumienia szesnaście nowel 279.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ciekawości. Takiemi oczyma przyglądał się Neron męczonym w cyrku ofiarym.
Zaraz za Zegrzem trzeba było przebyć rzekę. Dziś stoi tam most żelazny, wsparty na wysokich filarach; wówczas drewniane przęsła mostu leżały prawie na powierzchni wody. Gdy woda obniżała się, most wraz z nią zapadał, jakby w przepaść. Ta przepaść wydawała się tem głębszą, że brzeg był bardzo wysoki.
Nocą, na dnie przepaści, widziało się drżące światło olejnej, wiatrem chwiejnej latarni, a przy niej, w brudno-żółtym kręgu światła, czarne, żywo poruszające się cienie. Dalej była otchłań, pocentkowana ułożonemi w zygzak, matowemi światełkami. Latem dochodził z dołu jękliwy plusk niewidocznej fali, z którym łączyło się niekiedy żałosne zawodzenie orylów, nocujących przy moście na tratwach.
Wjazd na most równał się wówczas skokowi w przepaść. Gdy już dopełniono wszystkich formalności i gdy z dołu nadbiegło hasło, że »szlaban« podniesiony, konie ruszały z kopyta, a nabierając na stromej pochyłości wielkiego rozpędu, wpadały na most, jak wicher. Latarnia, ludzie przy niej, domek poborcy, słupy szlabanowe migały, jak cienie — potem wszystko nagle nikło, uspokajało się, i nic już nie było słyszeć, prócz miarowego, powolnego dudnienia kopyt na drewnianym pomoście, oraz plusku wody, piosenki orylskiej i rechotania żab...
Szalenie lubiłem te zjazdy — choć łączyły się ze strachem okropnym, i choć przed każdym z nich żegnałem się, jakbym szedł na śmierć pewną...
I teraz odbyło się wszystko zwykłym trybem — z tą jedynie różnicą, że muzykę letniej nocy zastąpił przeraźliwy, dzwoniący, szczękający i zgrzytający klekot bryki żydowskiej.
Wstrząśnienie przy przeprawie oddziałało na wszystkich dobroczynnie. Dzierżawca częściowo wytrzeźwiał, mieszczanin zaprze-