Strona:Wykolejony (Gruszecki) 60.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy cię ręka boli — zapytała Helcia troskliwie.
— Ach gdyby ręka! Ale to myśl usycha, ginie, napróżno się męczę, nie mogę schwycić tonu właściwego, to wpadam w banalność, znów w tkliwość i sentymentalność, w ironię i rozumowania analityczne — tracę ducha, siłę, natchnienie, czuję mroźne tchnienie śmierci.
— Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak gwałtownym, rozdrażnionym, niespokojnym — ty który zawsze byłeś tak zimnym, pewnym siebie. Ty naprawdę musisz być chory, nie pisz przez kilka dni, nie zmuszaj się do pracy — a dziś, jeśli mnie kochasz, położysz się spać, dodała pieszczotliwie całując go w czoło.
— Jakaż ty dobra Helciu, będę ci posłuszny, a cóż tam porabia nasza mała? — pytał z uśmiechem.
Dla Helci było dosyć tknąć tej struny, aby wydała pełny i harmonijny ton, więc też z żywością rozpoczęła opowiadać szczegóły dnia dzisiejszego.
Na drugi dzień rano Stanisław nie pisał, lecz humoru nie zmienił, a gdy po obiedzie żona wyszła z domu, zamknął się w swym pokoju i pisał. Prośby żony, aby zaprzestał,