Strona:Wandurski Od Polnocy doswitu 0003.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A dalej kolejowe tory
Dwa semafory na czele.
A na papierze welinowym nieba — telegraficzny drut.
Pięć linijek pociętych słupami na takty.
Kilometry rozśpiewanych nut, kilometry nut!
Izolatory stawiają białe da capo
nigdy al fine.
Szyny
stalowe cello
grają pod nocy tłumikiem.
Wiatr
trąca
telegraficzny drut
picicatto.
Kilometry rozśpiewanych nut, kilometry nut!
Noc. Dzikie pole.
Wiolonczela szyn
i okaryna księżyca.
Jesienna cisza — ciężki czarny kruk.
Śpi Łódź. Śpi Karolew.
Zamknięte podwoje bram.
Nikt nie słyszy.
Ja sam.
I dzikie pole.
I noc.
Wtem — gwizd
przeciągły świst
rozpruwa aksamit nocy.
Jęk — szczęk — chorągiew iskier
złotemi znakami łopoce,
Żelazny wąż
oczyma błyska, migoce,
szyn kilometry połyka
iskrami żyga
wciąż
a na skręcie
kadłub wygina
sapie zawzięcie
i znika.
Kurjer w kierunku Berlina.