Strona:W podziemiach ruin 20.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Weszła świeża, piękna i młoda, jak poranek majowy. Stanęła pokornie z boku, czekając pytania.
Ojciec aż się rozjaśnił i z uśmiechem figlarnym rzeknie:
— Ano, obmyśliliśmy męża dla waćpanny. Kawaler gładki, ma tytuł i majątek, tylko że to graf von Tannenburg!
— Przebrzydły Niemczysko! — szepnęła cichutko.
— Zostawiamy waćpannie przyjęcie kawalera; cóż powiesz?
— Czasem i żart boli, mój ojcze, — odezwała się dziewczyna. — Pradziadowie moi ginęli w bitwach z Niemcami, a ja miałażbym iść w ich niewolę dobrowolnie!? Powstaliby oni z grobów i obrzucili mnie przekleństwami!
Aż rozpłakał się chorąży, i tuląc córkę do piersi, mówił:
— Nieodrodne ty moje dziecko! To też miłuję ciebie nad wszystko ziemskie!
Matka również ucałowała Anielkę, szepcząc:
— Nie dam mego skarbu, chyba z życiem!
Rozochocony chorąży kazał dać całej służbie gorzałki i miodu, a zawoławszy Michała Ziembińskiego, posadził go u stołu i opowiedział szczegółowo całą rozmowę z grafem.
Ziembiński, wysłuchawszy opowieści do końca, nie taił swych obaw, iż graf może pokusić się o zdobycie siłą Ostrowa i zniewolenia Anielki groźbą.
— Fraszki mości Michale! Alboż to ludzi nie mamy? Alboż Ostrów dwór bezbronny, czy co? Są mury, ludzie, zbroje, a w razie nagłego napadu jest wyjście skryte.
Aż drgnął Ziembiński na te słowa, bo przypomniał sobie, iż Jakubowski, on łotrzyk na niemieckich dworach poszukujący służby, zna owo przejście tajemne, przebywał bowiem długi czas w Ostrowie. Na