Strona:Siostry bliźniaczki from Kuryer Codzienny Y1896 No33 part2.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dom jak najśpieszniej, gdyż potwór ten powróci ze swymi wspólnikami.
— Będę na nich czekał — odrzekł ksiądz.
— Idź, idź, kuzynie! — prosiła Henryka. — Rozbroiłeś go i upokorzyłeś, a on jest mściwy — opuść Paryż i jedź do Wersalu...
— Henryka dobrze radzi — potwierdził Gilbert — tu grozi księdzu śmierć niechybna! Ja potrafię jeszcze oprzeć się jemu, ale ksiądz niech ucieka natychmiast.
Wikary rozumiał, że jego obecność w tem mieszkaniu zagrażała wszystkim i, że szaleństwem byłoby iść naprzeciw śmierci, skoro nie przyniesie ona nikomu korzyści.
— Dobrze, odjadę — rzekł — ale i wy powinniście opuścić Paryż, gdyż i wam grozi niebezpieczeństwo.
— Stan Henryki nie pozwala mi opuszczać jej. A z Duplatem dam sobie rady, choćbym miał przyjąć ofiarowane mi dowództwo.
— Kuzynie, nie zwlekaj, idź! — błagała Henryka.
— Niech Bóg ma was w swojej opiece — rzekł wikary i wyszedł.
Gilbert przeklinał go w duszy, ale za nic w świecie nie chciał, by przytrafiło mu się co w jego obecności.
Jeżeli przez chwilę drżał o życie Raula i swej żony, to wcale nie z przywiązania do nich, ani ze zgrozy na myśl o zbrodni, ale myślał o strasznych skutkach, jakie pociągnęłoby za sobą to zabójstwo w jego oczach i mieszkaniu.
Opowiadanoby, komentowano, podejrzewanoby go o wspólnictwo w zbrodni i wiadomość o niej natychmiast doszłaby do zamku Fenestran-