Strona:Rozbitki (Józef Bliziński) 061.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może był nieposłusznym... (Pola wybucha płaczem; zdziwiony) O!... (n. s.) Cóż to znaczy? (p. c. głośno) Panno Paulino, czy mogę wiedzieć przyczynę tych łez?
Pola (powściągając płacz) Ale nic... żadna przyczyna.. tak mi nie wiedzieć zkąd przyszło... miewam często takie napady.
Szambelanic. A! nerwy... (n. s.) A to winszuję mu przyjemności w pożyciu... sprządz je obie razem z moją żoną... (głośno) Proszęż się uspokoić, zaprowadzę pannę Paulinę do Gabrjeli.
Pola. O! niech się pan nie fatyguje, pójdę sama (odchodzi na lewo; we drzwiach spotyka się z Łechcińską).
Szambelanic (do Łechcińskiej) Panna Paulina słaba (na jego znak Łechcińska odprowadza Polę).

SCENA VII.
Szambelanic (p. c.) Łechcińska.

Szambelanic (sam) Poswarzyli się widocznie... one wszystkie jednakowe. No, koniec końców był duet, teraz przybywa trzeci głos, będzie tercet... uciekać z domu, słowo uczciwości.
Łechcińska (wracając) Pan nic nie wie co się dzieje?
Szambelanic. Spazmy i beki, gdzie się obrócić.
Łechcińska. Ale o pojedynku? nic?
Szambelanic. O jakim pojedynku?
Łechcińska. Pana Maurycego.
Szambelanic (żywo) Z kim?
Łechcińska. Z przyszłym szwagrem, panem Straszem.
Szambelanic. Z jakim przyszłym szwagrem? niedoszłym chyba. Proszę! więc się obraził, nie przypuszczałem u niego tyle ambicji.
Łechcińska. Ale kiedy to pan Maurycy go wyzwał.
Szambelanic. A! skoro pan Maurycy, to co innego... musiał mieć powód, chociaż za wiele mu zrobił honoru (do siebie) to ona pewno tego płakała biedaczka... a ja ją posądziłem o kaprys.
Łechcińska. Pan mówi o tem, jakby o czem najzwyczajniejszem... Jezus!... (p. c.) przecie temu trzeba koniecznie zapobiedz.
Szambelanic (ironicznie) Nie może być! takeście uradziły?
Łechcińska. Pani i tak już cierpiąca, gdy się o tem dowiedziała, dostała spazmów... Pan nie był przy tem.. okropny attak!
Szambelanic. O! wierzę ci na słowo. Ale zkądże ta wiadomość (patrząc na nią) czy też to ktoś przypadkiem plotki nie skomponował...
Łechcińska. O! już wiem, co pan ma na myśli, nie trzeba mi mówić.. Łechcińska, wszystko Łechcińska... tymczasem Łechcińska nic na wiatr nie mówi... (tajemniczo) sama się widziałam i rozmawiałam z sekundantem tamtego.
Szambelanic. A to gdzie?
Łechcińska. Tu.. w tem samem miejscu.
Szambelanic (zdziwiony) Był tu?... i cóż to za figura?
Łechcińska. Nasz hrabia!
Szambelanic Kotwicz? ha, ha, ha! sekundantem Strasza? niepodobna?
Łechcińska. Niech się pan śmieje, tak, tak, a oni się tam może teraz w najlepsze zarzynają. Gdyby czego Boże broń przyszło do