Strona:Rozbitki (Józef Bliziński) 043.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakieście panie wysiadały z karety, i tak mi było pilno przywitać się, że wyszłam umyślnie na korytarz. (wchodzą na scenę).
Szambelanicowa. Moja droga, jak się cieszę, że cię widzę... dawno przyjechaliście?
Pola. Może przed godziną... (całuje się kilka razy z Gabrjelą).
Szambelanic. Witamy z podróży... jużeśmy prawie zwątpili o państwu.
Pola. Przyrzekłam Gabrjeli że będę, i chyba tylko stan zdrowia zatrzymałby mnie w domu.
Szambelanic. O to też obawialiśmy się.. Gdzież papka? (z lewej strony wchodzi Łechcińska z Zuzią, która zdejmuje salopy, odbiera kapelusze i odnosi na lewo; Łechcińska odbiera od Michałka paczki i pudełko do którego zagląda; Michałek wychodzi).
Pola. Jest właśnie u siebie.
Szambelanic. Który numer?
Pola. Dziesiąty.
Szambelanic. Czy sam?
Pola. W tej chwili jest u nas pan Maurycy.
Szambelanic (żartobliwie) Jak on się to prędko dowiedział o państwu.
Pola (zakłopotana) Przypadkiem... przechodząc.
Szambelanic (n. s.) Muszę się i ze starym zobaczyć... (do Kotwicza) pójdźno ze mną... (wychodzą na prawo).
Gabrjela (do Poli, apatycznym głosem) Zdejmże szal, rozgość się... tyle mamy z sobą do mówienia.
Pola (żegnając się z szambelanicową, potem z Gabrjelą) Później, teraz nie mam czasu, posłałam po pannę z magazynu dla przymierzenia sukni. Obstalowana przez pocztę, to może będzie trzeba co poprawić.
Szambelanicowa. Istotnie, dziś u nas czysty jarmark, więc do widzenia. Ale! jakąż będziesz miała suknię?
Pola. Jasno niebieską pou-de-soir.
Szambelanicowa. Ah! to powinno ci być w niej prześlicznie, nieprawdaż Łechcińska? (żywo) tylko nie każże garnirować koronką.
Pola. Zostawiam to modniarce: już to co do tych subtelniejszych tajemnic strojów, to przyznam się...
Szambelanicowa. Ale bo widzisz, panience nie wypada, to stosowne tylko dla mężatek.. Gabrjela jako panna młoda, to co innego.
Pola (która od niejakiego czasu uważała Gabrjelę, n. s.) Jaka ona zamyślona.
Łechcińska (która otworzyła pudełko i wydobyła stroik na głowę, przyglądając mu się) Pieścidełko, jak matkę kocham.
Szambelanicowa. No, schowaj, schowaj.. (do Poli) To na pierwsze wizyty... (p. c.) no, do widzenia, moje życie, jak się załatwisz z modniarką, przyjdź do nas. (odchodzi na lewo z Łechcińską).

SCENA V.
Gabrjela, Pola.

Pola (patrzy jej w oczy; p. c.) No cóż? jesteś szczęśliwą?
Gabrjela. Pytasz się! cóż mi brak?... patrz! to pierścionek zaręczynowy.. ah! prawda, znasz go już... ale nie widziałaś tych kolczyków, przypatrz im się, pokażę ci jeszcze resztę garnituru... I wszystko odpowiednio do tego: apartament