Strona:Romeo i Julia (William Shakespeare) 019.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Romeo. Małej mi rzeczy do tego potrzeba,
To jest znać tylko język i litery.
Służący. Słusznie pan mówisz, bądźże zdrów i wesół.
(Chce odejść).
Romeo. Czekajno wasze, umiem czytać. (Czyta). »Signor Martino, jego małżonka i córki. Hrabia Anzelm ze swemi pięknemi siostrami. Signora wdowa po Witruwiuszu. Signor Placentio i jego miłe siostrzenice. Merkucyusz i jego brat Walenty. Mój brat Kapulet z małżonką i córkami. Moja śliczna siostrzenica Rozalina. Liwia, Signor Valentio i nasz kuzyn Tybalt. Lucyusz i nadobna Helena.«
Wspaniałe grono! (Oddaje kartę). Gdzież oni przyjść mają?
Służący. Owdzie.
Romeo. Gdzie?
Służący. Do naszego pałacu, na wieczerzę.
Romeo. Do czyjego pałacu?
Służący. Mojego pana.
Romeo. W istocie, powinienem się był przedewszystkiem spytać, kto nim jest.
Służący. Oznajmię to panu bez pytania: moim panem jest możny, bogaty Kapulet; jeżeli panowie nie jesteście z domu Montekich, to was zapraszam do niego na kubek wina. Bądźcie weseli.
(Wychodzi).
Benwolio. Na tym wieczorze Kapuleta będzie
Bożyszcze twoje, piękna Rozalina,
Obok najpierwszych piękności werońskich.
Pójdź tam i okiem bezstronnem porównaj
Jej twarz z obliczem tych, które ci wskażę:
Wnet nowe bóstwo ślad dawnego zmaże.
Romeo. Gdyby rzetelny mój wzrok tak fałszywe
Miał dać świadectwo, łzy stańcie się żarem!
Wy, zalewane wciąż, a jeszcze żywe
Przezrocza, spłońcie pod kłamstwa nadmiarem!
Zatrzeć jej wdzięki! Nigdy wszechwidzące
Równej piękności nie widziało słońce.
Benwolio. Wielbisz ją, boś ją jedną na oboich
Ważył dotychczas szalach oczu swoich;
Lecz umieść na tej wadze kryształowéj
Obok niej inną, którą ci gotowy