Strona:Rej Figliki 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Co w náſzym kráyu chciał być.

PAni iednemu rzecże, iedno o was ſłycháć,
A tám też w náſzym kráiu nigdy was nie widáć.
Wierę ſie tám záwlecżcie, będą wam tám rádzi,
Są też tám cżyśći ludzye, co ſie poznáć wádzi.
Ten rzekł: wierę goſpodze, y dziś w wáſzym kráiu,
Wolałbych być k wiecżoru, niż w nalepſzym gáiu.
Páni mu náłáiáłá, iuż tám iedź do gáiu,
A do ſmierći nie byway chceſzli w náſzym kráiu.



Bábá co pierdzyáłá u krzćin.

PLeban kiedy dzyecię krzćił, chciał mu ocży mázáć,
Plunął ná dłoń, á bábie kazał prochu podáć.
A bábá ſie ſchyláiąc, okrutnie pierdziáłá,
Kſiądz rzekł: pátrz iáka ſwiątość chwálebna moc miáłá.
Jákoć dyabeł wyſkocżył, co tu dawno ſiedział,
A iż muſiał uciekáć, dawnom ia to wiedział.
Bábá rzekłá: iż nie ia, dziecięć to prełacie,
Kſiądz rzekł: ták y ſwiątośći po chwili poſracie.



Co żonę kazał dáć Wilkowi zá pokutę.

CHłopi Wilká żywego w iámie ułápili,
Jáką mu mękę zádáć ſpołu ſie rádzili.
Jeden rzecże: żebyſcie to zle ucżynili,
Byſcie go bez pokuty, w tych grzechach zábili.
A ći ſie go rádzili, co zá pokutę dáć,
Ten rzekł: nie możecie go iſcie lepiey ſkaráć:
Daycie zá moię żonę, nie trzebáć mu więcey,
Pewnieć odpokutuie niż do roku pręcey.