Strona:Rej Figliki 072.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Co wolał mardum niż lardum.

JEden láik nie umiał kęſá po łácinie,
Jákoż ich doſyć roſcie, práwie iáko świnie.
Pytáli go co woliſz, lardum cżyli mardum,
Ten pytał á co to ieſt powiedzcie mi lardum.
Powiedzieli iż połeć, rzekł to drabom ſmárdom,
A kiedy ſie dowiedział potym co iest mardum,
Odwołał potym prętko, lardum záſię wolał,
Bowiemby od pirwſzego pewnie był przybolał.



Siemaſzko ná biáłym báchmátku.

LItwiniec złotnikowi, kazał ſygnet cżynić,
Siemaſzká ná báchmátku białym kazał wyryć.
A zá nim wnet kolebka z láſá niech wyiedzie:
Złotnik wyrznął ſzkápi łeb, á on s chroſtá idzye.
Ten prziydzye oględnie, gdzyeſz Siemaſzko brácie?
A to z láſá wyieżdza, áż mie y wſtyd zá cie.
A kolebkaá tá zá nim muśi pomáłu iść,
A ten mu podziękował, ták też właſnie ma być.



Co Miedźwiedzią ſkorę ſzácowáli.

DWá obeſzli Miedźwiedziá, więc ſobie ſzeptáli,
Szácuiąc zacżby onę ſkorę w mieſcie dáli.
Puśći ſie Miedźwiedź do nich, iednego połápił,
A drugi ſie ná drzewo ochotnie pokwápił.
A ten duſzę zátáił, Miedźwiedź ſtoiąc ſłucha,
Skocżył precż á ten pyta, coć ſzeptał u uchá?
Mowił bych ći nie wierzył, á to pilnie chował,
Poki nie mam bych cudzey ſkory nie ſzácował.